Przed sądem w Grosseto w Toskanii rozpoczął się i od razu został odroczony do 17 lipca proces Francesco Schettino, kapitana statku Costa Concordia. Jest on oskarżony o doprowadzenie do katastrofy wycieczkowca i nieumyślne spowodowanie śmierci 32 osób. Kapitanowi grozi do 20 lat więzienia.

Schettino oskarżony jest też o ucieczkę z pokładu podczas ewakuacji oraz o próbę zatajenia wypadku przed władzami morskimi.

Pierwsze posiedzenie sądu trwało kilkanaście minut i zostało odroczone z powodu trwającego we Włoszech 8-dniowego strajku adwokatów, którzy nie zgadzają się na rządowe propozycje dotyczące ich grupy zawodowej.

Schettino był obecny na pierwszej rozprawie, która odbyła się w gmachu miejscowego teatru Moderno. Sala tamtejszego sądu jest zbyt mała, by zmieścić adwokatów rodzin ofiar oraz pełnomocników pasażerów z kilkudziesięciu krajów świata.

Kapitan sądzony jest sam. Kilka innych osób z załogi, oskarżonych o przyczynienie się do katastrofy, sądzonych jest w przyspieszonym trybie. Wyrazili oni gotowość negocjowania wysokości kary. O to samo zabiegał Schettino, ale sąd z powodu wagi ciążących na nim zarzutów nie zgodził się na to.

Do urządzonej w teatrze sali sądowej przybyli dziennikarze z całego świata.

Statek podpłynął zbyt blisko do brzegu

Do katastrofy statku wycieczkowego z ponad 4 tysiącami pasażerów i członków załogi doszło w rejonie Toskanii 13 stycznia zeszłego roku, gdy jednostka podpłynęła za blisko brzegów wyspy Giglio i uderzyła o podmorskie skały. W rezultacie Concordia zaczęła gwałtownie nabierać wody i przechylać się. Ostatecznie jednostka przewróciła się na bok koło wyspy, gdzie dalej leży.

Kapitan Schettino, który kazał zbliżyć się do wyspy, by pokazać jej uroki swojej przyjaciółce, początkowo usiłował zataić wypadek przed władzami portowymi. Ewakuację rozpoczęto z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem i przebiegała ona chaotycznie.