Irak to główny temat kampanii prezydenckiej w USA. Demokrata Barack Obama, który ubiega się o partyjną nominację w przyszłorocznych wyborach, zaapelował o wycofanie, i to bez względu na koszty, amerykańskich wojsk z Iraku. Niemal w tym samym czasie urzędujący prezydent George W. Bush zdecydował o wysłaniu tam dodatkowych żołnierzy.

Jeśli rząd Iraku nie przeprowadzi poważnych reform, należy wycofać nasze wojska z Iraku - powiedział podczas spotkania w mieście Dubuque senator ze stanu Illinois. Bez spełnienia tych warunków, wyrzucimy po prostu pieniądze w błoto - przekonywał. Według Obamy nadszedł czas, by zakończyć wojnę i wysłać wojska do domu. Jego zdaniem w sprawie Iraku nie ma dobrych rozwiązań - są tylko złe i jeszcze gorsze wyjścia.

Obama już przed ponad miesiącem zaproponował, by w maju rozpocząć ewakuację amerykańskich wojsk, tak by całkowicie opuścić Irak pod koniec marca przyszłego roku. Przypomnijmy, że czarnoskóry kandydat do nominacji prezydenckiej od początku był przeciwny inwazji na Irak.

O słuszności utrzymania wojsk w Bagdadzie przekonany jest z kolei urzędujący prezydent USA. George W. Bush zdecydował o wysłaniu do Iraku dodatkowych 4,4 tys. żołnierzy. Oficjalnie też zwrócił się do kongresu o przeznaczenie na ten cel ponad 3 miliardów dolarów. Wyjazd kolejnych żołnierzy prezydent zapowiedział już w styczniu. Mają oni pomóc w zaprowadzeniu bezpieczeństwa w stolicy Iraku i w zbuntowanej prowincji - Anbar. W sumie do Iraku ma wyjechać ponad 20 tys. dodatkowych wojskowych.

Według ostatnich sondaży, już tylko co czwarty Amerykanin popiera sposób, w jaki Bush prowadzi wojnę w Iraku, a 6 na 10 sprzeciwia się wysłaniu dodatkowych żołnierzy.