Na dwa dni przed wyborami prezydenckimi w USA wielu ekspertów wskazuje, że to urzędujący prezydent ma większe szanse na zwycięstwo. Jest bardzo prawdopodobne, że Romney zwycięży głosami powszechnymi, a Obama elektorskimi i to ostatecznie on przez kolejne 4 lata będzie prezydentem USA.

Romney i Obama mogą liczyć na podobne poparcie. Na każdego z nich chce głosować 47 procent wyborców. O wszystkim zdecydują mieszkańcy "swing states" - stanów, w których żaden z kandydatów nie jest jednoznacznym faworytem. Ohio prawdopodobnie poprze Obamę. Wszystko wskazuje na to, że uzyska tam 51 procent głosów, a Romney tylko 45. Z kolei w Wirginii może wygrać kandydat republikanów. Przewiduje się, że otrzyma o 3 procent głosów więcej niż jego polityczny przeciwnik i wygra też w Kolorado.

Trudno przewidzieć jak zagłosują mieszkańcy zalanych i zniszczonych przez huragan Sandy stanów. Tam słychać coraz więcej głosów niezadowolenia. Ludzie twierdzą, że pomoc nadchodzi zbyt wolno. Nie ma prądu, gazu, paliwa na stacjach benzynowych, a sklepowe półki świecą pustkami.

"On przedstawia wymówki, a ja plany"

Wyścig do Białego Domu jest już na ostatniej prostej, dlatego kandydaci próbują podsumować długą i emocjonującą kampanię. Jak zwykle dużą rolę odgrywają spoty, które w szybki i przekonujący sposób mają przedstawić działania kandydatów i zachęcić do głosowania na nich. Moje przekonanie, że czekają nas lepsze dni nie jest oparte na obietnicach i retoryce, ale na solidnych planach, potwierdzonej skuteczności i niezachwianej wierze w amerykańskiego ducha - przekonuje Romney w jednym z ostatnich klipów. Jeśli ktokolwiek wątpi w to, że ostatnie 4 lata to najlepsze, na co nas stać, jeśli ktokolwiek boi się tego, że amerykański sen się kończy, to ja mam prostą wiadomość: z właściwym liderem Ameryka w pięknym stylu wróci do gry - dodaje. Widzieliście różnice między nami, gdy razem z prezydentem występowaliśmy w debatach. On mówił, że musi być tak, jak jest. Ja twierdzę, że w żadnym wypadku nie może tak być. On przedstawia wam wymówki, ja plany - podsumowuje republikanin. 

"Zrobię wszystko, żebyś zagłosował"

Urzędujący prezydent chce w tych ostatnich dniach pokazać się wyborcom jako mąż stanu, ale jednocześnie człowiek z poczuciem humoru. Dlatego w jednym z jego ostatnich klipów wyborczych występuje Will Ferrell - amerykański aktor i komik. Przedstawia on wszystkim potencjalnym wyborcom Obamy dowcipną i kuszącą propozycję. Zrobię wszystko, żebyś zagłosował. Nie żartuję. Jesteś głodny? Ugotować ci coś? A może pomóc ci przenieść kanapę? - pyta. Dalej proponuje, że w zamian za głosowanie może zjeść wszystko, co się mu każe, a nawet uderzyć się w twarz. Wszystko mi jedno, po prostu idź i zagłosuj. Zagłosuj na Obamę - podsumowuje.