Policja zna już motywy desperata, który zaatakował we wtorek w niemieckim Dossenheim. Mężczyzna oddał siedemnaście strzałów do ośmiu osób. Okazuje się, że czuł się oszukany.

71-latek wpadł w furię po spotkaniu wspólnoty mieszkaniowej związanej z klubem sportowym "TSG Germania 1899". Stwierdził, że popełniono błąd przy corocznym liczeniu kosztów i narażono go na straty. Tłumaczył, że wyliczenia kosztów dodatkowych związanych z budynkiem, w którym mieszkał, są sfałszowane, a on został oszukany.Zdenerwowany poszedł do domu po broń. Wrócił do budynku klubu i zamówił colę w znajdującej się tam restauracji. Po jej wypiciu krzyknął, że wszystkich zamorduje i zaczął strzelać. Zabił dwóch sąsiadów, a potem sam się zastrzelił. Wśród pięciu rannych przebywających w szpitalu jest jego żona.

Służby zapewniły uczestnikom spotkania w klubie sportowym opiekę psychologów. Na razie nie ma informacji o przesłuchaniu ich. Nie wiadomo też, czy 71-latek miał wcześniej problemy psychiczne i czy wchodził w konflikt z prawem.

Mieszkańcy małego Dossenheim są poruszeni i zastanawiają się co sprawiło, że spokojny emeryt w taki sposób pożegnał się z życiem.