Ponad milion domów w południowo - zachodniej Francji, nad którą przeszły w sobotę nawałnice, było w niedzielę wciąż pozbawionych prądu. Nad usuwaniem skutków wichury pracuje ponad tysiąc osób. Oczekiwane jest przybycie ekip również z trzech innych krajów: Wielkiej Brytanii, Niemiec i Portugalii. Techników wspiera dwanaście śmigłowców. Na nadejście orkanu Klaus szykują się teraz Włochy.

Według francuskiego urzędu energetycznego ERDF, sieć energetyczna została w wielu miejscach bardzo poważnie uszkodzona. Częściowo sparaliżowany – głównie w powodu braku prądu – został transport kolejowy, w tym połączenia z Paryża do Bordeaux oraz ponad 400 połączeń lokalnych. Tak trudnej sytuacji nie notowano we Francji od 1999 roku, kiedy to podobne nawałnice spowodowały śmierć 92 osób i olbrzymie straty materialne.

Francuska agencja meteorologiczna Meteo France ogłosiła w sobotę w dziewięciu departamentach w regionie, przez który przeszły nawałnice, najwyższy, czerwony alarm. Do mieszkańców zaapelowano o pozostanie w domach. Wiatr wyrywał drzewa, łamał słupy trakcji energetycznej i zrywał dachy. Wiele dróg zostało zablokowanych przez powalone przez wichurę drzewa. Pociągi stanęły albo kuroswały z opóźnieniami, odwołano kilkadziesiąt lotów. Rekord prędkości wiatru na lądzie odnotowano w hiszpańskiej Asturii - było to 199 kilometrów na godzinę.

Nawałnice przechodzące nad północną Hiszpanią i południowo-zachodnią Francją spowodowały piętnaście ofiar śmiertelnych. Wiele osób zostało rannych. Wśród zabitych jest czwórka dzieci, które zginęły w miejscowości Sant Boi de Llobregat pod Barceloną. Tam huragan doprowadził do zawalenia się budynku centrum sportowego.

Pozostałe 11 osób zginęło w różnych wypadkach na terytorium Francji i Hiszpanii. Ofiary to głównie ludzie starsi, którzy stracili życie pod połamanymi drzewami lub w wyniku obrażeń doznanych od porwanych przez wiatr przedmiotów.

Tak silnego wiatru nie było u nas od dziesięciu lat. Poświęcenie wszystkich służb - w tym Meteo France, dzięki któremu ogłosilismy stan czerwonego alarmu na czternaście godzin przed nadejściem żywiołu - sprawiły, że zginęły cztery osoby, co oczywiście jest tragedią, ale w 1999 roku zginęły 92 osoby - powiedział prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który odwiedził poszkodowane regiony kraju: