Konflikty etniczne są "śmiertelnie niebezpieczne" dla Rosji i mogą spowodować jej rozpad, jeśli rządowi nie uda się zapobiec nacjonalizmowi przechodzącemu w przemoc i bardziej zdecydowanie likwidować rozruchy - stwierdził Dmitrij Miedwiediew. Prezydent Rosji powiedział, że milicja musi działać ostrzej, by tłumić takie zamieszki, do jakich doszło 11 grudnia nieopodal Kremla.

Fani piłki nożnej i rasiści skandujący "Rosja dla Rosjan" starli się z milicją i pobili ludzi z mniejszości etnicznych na Kaukazie.

Miedwiediew powiedział w trakcie posiedzenia organu doradczego - Rady Państwowej - że regionalne władze muszą ściślej współpracować z grupami etnicznymi, by zapobiec wzrostowi agresywnego nacjonalizmu.

Konflikty międzyetniczne są śmiertelnie niebezpieczne dla Rosji - powiedział Miedwiediew, podkreślając, że nie wolno dopuścić do tego, by jacyś głupcy zniszczyli nasz wspólny dom.

Podczas posiedzenia doszło do wymiany zdań między prezydentem a premierem. Premier Władimir Putin wskazał na ZSRR jako na przykład przyjaznych kontaktów między różnymi grupami etnicznymi. Prezydent Miedwiediew oświadczył, że doświadczeń radzieckich nie można powtórzyć.

Czy możemy powtórzyć to, co zostało zrobione w czasach ZSRR? Nie, to niemożliwe - powiedział Miedwiediew przypominając, że Związek Radziecki był państwem opartym na ideologii i bardzo surowych prawach. Rosja jest inna - dodał.

11 grudnia doszło do starć pseudokibiców piłkarskich i nacjonalistów z milicyjnymi siłami specjalnymi OMON na Placu Maneżowym, w samym sercu Moskwy. Ranne zostały 32 osoby, a 66 zostało zatrzymanych.