Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oficjalnie postawił Michaiłowi Chodorkowskiemu, byłemu głównemu udziałowcowi koncernu Jukos i krytykowi Kremla, zarzut zorganizowania zabójstwa w 1998 roku mera Nieftiejugańska Władimira Pietuchowa. "Michaił Borysowicz uważa te zarzuty za farsę" - powiedziała rzeczniczka Chodorkowskiego.

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oficjalnie postawił Michaiłowi Chodorkowskiemu, byłemu głównemu udziałowcowi koncernu Jukos i krytykowi Kremla, zarzut zorganizowania zabójstwa w 1998 roku mera Nieftiejugańska Władimira Pietuchowa. "Michaił Borysowicz uważa te zarzuty za farsę" - powiedziała rzeczniczka Chodorkowskiego.
Michaił Chodorkowski / Lemouton Stephane /PAP

Według przedstawiciela Komitetu Śledczego Władimira Markina w sprawie zabójstwa Pietuchowa pojawiły się nowe dowody. Markin dodał, że Chodorkowskiemu zarzuca się także, iż w 1999 roku zlecił zamach na menadżera jednej z firm naftowych; zginął wtedy ochroniarz. Rzecznik zapowiedział, że za Chodorkowskim wysłany zostanie list gończy.

Kilka dni temu Komitet Śledczy wezwał Chodorkowskiego na przesłuchanie w charakterze oskarżonego. Chodorkowski, który obecnie mieszka w Szwajcarii, opublikował na Twitterze wezwanie do stawienia się w Komitecie Śledczym w Moskwie 11 grudnia o godz. 10 rano. To wezwanie wręczono jego ojcu Borysowi Chodorkowskiemu. Na dokumencie dopisano odręcznie: "stawienie się jest niemożliwe, ponieważ Chodorkowski przebywa za granicą".

Dochodzenie w sprawie zabójstwa Pietuchowa zostało wznowione pod koniec czerwca. Markin mówił wówczas, że Chodorkowski mógł być zleceniodawcą zabójstwa.

W sierpniu wezwany został w charakterze świadka i przesłuchany w Komitecie Śledczym 82-letni ojciec Chodorkowskiego.

Prokremlowskie media niejednokrotnie sugerowały, że to Chodorkowski ponosi odpowiedzialność za zabójstwo Pietuchowa, który pokłócił się z Jukosem, gdy ten zaczął uchylać się od płacenia podatków; mer zażądał wszczęcia śledztwa przeciwko koncernowi.

Za zlecenie tego zabójstwa w 2007 roku skazany został jeden z zastępców Chodorkowskiego w Jukosie Leonid Niewzlin, a za jego organizację - szef służby bezpieczeństwa koncernu Aleksiej Pieczugin. Obu sąd wymierzył kary dożywotniego pozbawienia wolności. Zbiegłemu do Izraela Niewzlinowi - zaocznie. Obaj nie przyznali się do winy.

Prezydent Władimir Putin kilkakrotnie poparł kierowane pod adresem Chodorkowskiego oskarżenia o to zabójstwo. W jednym z wystąpień oświadczył nawet, że były szef Jukosu "ma krew na rękach" i że jego sprawą powinien zajmować się sąd. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył we wtorek, że ułaskawiając Chodorkowskiego Putin nie miał informacji, którymi dysponuje teraz Komitet Śledczy.

52-letni Chodorkowski, niegdyś jeden z najbogatszych ludzi w Rosji, w 2003 roku został aresztowany, a w 2005 roku skazany na 10 lat i 10 miesięcy łagru za domniemane przestępstwa gospodarcze, w tym pranie brudnych pieniędzy, gdy popadł w konflikt z Putinem; oskarżył jego otoczenie o korupcję i zaczął finansowo wspierać opozycyjne partie.

Po aresztowaniu Chodorkowskiego jego koncern doprowadzono do bankructwa. Warta niegdyś 40 mld dolarów spółka została znacjonalizowana, a większość aktywów przekazano Rosnieftowi, koncernowi naftowemu kierowanemu przez Igor Sieczyna, jednego z najbliższych współpracowników Putina.

Chodorkowski nigdy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i twierdził, że aresztowanie i proces były karą za jego ambicje polityczne. W 2013 roku został ułaskawiony przez prezydenta Rosji i wyjechał za granicę - najpierw do Niemiec, a następnie do Szwajcarii.

(mpw)