​Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley powiedziała, że rząd Birmy uniemożliwia przedstawicielom ONZ podróżowanie do stanu Rakhine, by nikt nie kwestionował jego "niedorzecznego wypierania się" czystek etnicznych na Rohindżach w tym kraju.

​Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley powiedziała, że rząd Birmy uniemożliwia przedstawicielom ONZ podróżowanie do stanu Rakhine, by nikt nie kwestionował jego "niedorzecznego wypierania się" czystek etnicznych na Rohindżach w tym kraju.
Uchodźcy Rohindża w Bangladeszu /ABIR ABDULLAH /PAP/EPA

ONZ "musi pociągnąć do odpowiedzialności birmańską armię za jej działania i naciskać Aung San Suu Kyi (kierującą birmańskim rządem), aby przyznała, że w jej kraju dochodzi do strasznych działań" - powiedziała Haley na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczącym sytuacji w Birmie.

Śledztwo Reutera dotyczące zabójstw muzułmanów Rohindża w Birmie oraz inne doniesienia o poważnych nadużyciach "wymagają naszej uwagi i działania" - stwierdził z kolei asystent sekretarza generalnego ONZ do spraw politycznych Miroslav Jencza. Wezwał do uwolnienia przetrzymywanych przez birmańskie władze dwóch dziennikarzy Reutersa, zaznaczając, że "możliwość korzystania z prawa do wolności wypowiedzi i informacji jest barometrem dla szerzej pojmowanego poszanowania praw człowieka".

Podobne słowa potępiania wobec rządu w Naypyidaw wypowiedział ambasador Francji przy ONZ Francois Delattre. Dyplomata zaapelował do birmańskich władz o zwolnienie z aresztu dwóch dziennikarzy brytyjskiej agencji. Stwierdził również, że doniesienia Reutersa dotyczące zabójstw Rohingjów w Birmie wskazują, że w tym kraju mogło dojść do zbrodni przeciwko ludzkości.

Dwaj reporterzy Reutersa, Wa Lone i Kyaw Soe Oo, od grudnia przetrzymywani w Birmie, zostali aresztowani, gdyż badali sprawę mordu na 10 muzułmanach z grupy Rohindża dokonanego przez birmańskie wojsko i cywilów w wiosce Inn Din w stanie Rakhine. Zarzuca im się złamanie przepisów dotyczących tajemnic państwowych, za co grozi im 14 lat więzienia.

W stanie Rakhine od końca sierpnia 2017 roku birmańskie wojsko i policja prowadzą brutalną operację, z powodu której kilkaset tysięcy Rohindżów uciekło do Bangladeszu. ONZ nazwało ją klasycznym przykładem czystki etnicznej, siły zbrojne Birmy utrzymują jednak, że operacja wojskowa była konieczna ze względu na bezpieczeństwo narodowe.

Chociaż wielu Rohindżów żyje w Birmie od pokoleń, nie mają obywatelstwa i przez stanowiących większość buddystów są uważani za nielegalnych imigrantów przybyłych z Bangladeszu. Żyją w ubóstwie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy i edukacji.

(az)