Ograniczenie dotyczące pojemności przewożonych w bagażu podręcznym butelek z płynami jest dla wielu pasażerów samolotów uciążliwością. Lotnisko w szkockim Edynburgu ogłosiło, że radykalnie zmienia dotychczasowy limit. Teraz zamiast 100 ml wynosi on 2 litry. Taki sam obowiązuje również na lotnisku w Birmingham w Anglii. Czy inne porty lotnicze mogą pójść tą drogą?
W oficjalnym komunikacie lotniska w Edynburgu możemy przeczytać, że pożegnanie dotychczasowego limitu dotyczącego płynów to efekt zainstalowania nowych maszyn do skanowania bagażu. Mają one sprawić, że ten etap przygotowań do wejścia na pokład samolotu będzie się odbywał szybciej.
Pasażerowie przechodzący przez kontrolę bagażu w Edynburgu zgodnie z nowymi regulacjami nie muszą nawet wyjmować z walizek butelek z płynami. Powinni się tylko upewnić, że są one szczelnie zamknięte. Co ważne, nie ma ograniczeń co do tego, ile 2-litrowych butelek można mieć w bagażu.
Co w sytuacji, jeśli mamy ze sobą metalową butelkę na wodę albo termos? Lotnisko wyjaśnia, że tego typu pojemniki powinny być puste na etapie kontroli bagażu - można je napełnić po jej zakończeniu.
Szkockie lotnisko informuje, że na taśmę oprócz płynów nie trzeba już wyciągać także urządzeń elektronicznych takich jak laptopy czy tablety. Część zasad kontroli pozostaje jednak niezmienna - tak jak do tej pory należy zdjąć kurtkę, pasek i opróżnić kieszenie.
Lotnisko w Edynburgu jest pierwszym w Szkocji, które odeszło od dotychczasowego ograniczenia dotyczącego płynów.
BBC odnotowuje, że na analogiczny ruch zdecydowało się również lotnisko w Birmingham w Anglii. Tam także od kilku dni można mieć w bagażu płyny w 2-litrowych butelkach. Tak jak w Edynburgu, nie trzeba ich nawet wyciągać z walizki w czasie kontroli - podobnie jak elektroniki. Tutaj znajdziesz szczegółowy komunikat.
Czy kolejne lotniska pójdą śladem tych z Edynburga i Birmingham? Czas pokaże. Z pewnością wielu pasażerów powitałoby takie zmiany z radością.
Warto pamiętać o tym, że na wszystkich lotniskach Unii Europejskiej obowiązują jednakowe przepisy. Oznacza to, że Polska mogłaby zmienić limit tylko za zgodą Brukseli.


