Przed Elżbietą Bieńkowską trudne przesłuchanie w Parlamencie Europejskim. Polska kandydatka na komisarza ds. rynku wewnętrznego i przemysłu będzie musiała zmierzyć się z kampanią prozdrowotnego lobby w Unii Europejskiej - ustaliła korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Chodzi o protest przeciwko włączeniu do zakresu jej obowiązków spraw dotyczących przemysłu farmaceutycznego oraz kontroli Europejskiej Agencji Leków (EMA).

Bieńkowska będzie musiała się zmierzyć z tymi, którzy jak wicepremier Belgii Laurette Onkelinx, argumentują, że "pacjenci nie są klientami", "lekarze nie są przedsiębiorcami", a "leki i wyroby medyczne nie mogą podlegać wyłącznie zasadom konkurencji". Będzie miała więc trudne zadanie obrony decyzji swojego nowego szefa Jean-Claude'a Junckera.

Jak powiedział dziennikarce RMF FM jeden z dyplomatów, "szykuje się ostra kampania, a Bieńkowska może mieć ciężko". Prestiżowe pismo medyczne "British Medical Journal" wyraziło wątpliwości co do kompetencji samej Bieńkowskiej, zaznaczając, że pochodzi z rządu, "który postawił korporacyjne interesy przemysłu tytoniowego ponad zdrowie publiczne" w debacie nad dyrektywą tytoniową. Artykuł sugerujący, że Bieńkowska będzie słuchać przemysłu ze szkodą dla zdrowia ludzkiego napisał w "BMJ" znany profesor Martin McKee.

Decyzję Junckera zaatakowało także w bezprecedensowym liście [PRZECZYTAJ CAŁOŚĆ!] otwartym aż 28 prozdrowotnych europejskich organizacji pozarządowych, w tym tak znaczące jak BEUC (Europejskie Forum Konsumentów), EPF (Europejskie Forum Pacjentów) czy EPHA (Europejski Sojusz na rzecz Zdrowia). W liście napisano, że komisarz ds. rynku wewnętrznego i przemysłu odpowiada przede wszystkim za konkurencyjność, natomiast w takich delikatnych sprawach jak informowanie pacjentów czy ceny leków, potrzeby pacjentów mogą być w konflikcie z interesem przemysłu. Belgijska wicepremier nie ma wątpliwości: Interesy przemysłowe i ekonomiczne będą przeważać. Legislacja w tej dziedzinie będzie sprawdzana przede wszystkim pod kątem handlowym.

Z tych wypowiedzi można jasno wywnioskować o co będą pytać Bieńkowską eurodeputowani z komisji ds. środowiska i zdrowa. Belgijscy eurodeputowani już się szykują, by na przykładzie polskiej wicepremier wykazać absurdalność decyzji Junckera. Niemiecki eurodeputowany, były szef komisji ds. środowiska i zdrowia Matthias Groote także krytykuje decyzję przyznania Bieńkowskiej spraw dotyczących wyrobów medycznych. To zły sygnał komercjalizacji zdrowia publicznego - zaznaczył.

Irlandzka eurodeputowana Marian Harkin uważa, że daje to pierwszeństwo "korzyściom nad zdrowiem pacjentów".  Oburzenie budzi także umieszczenie pod kontrolą Bieńkowskiej Agencji Leków (EMA). EMA zajmuje się rejestracją leków, tak żeby były one bezpieczne dla pacjentów. Nie powinno jej obchodzić, jakie to ma znaczenie dla konkurencyjności przemysłu - uważa jeden z urzędników Komisji Europejskiej, z którym rozmawiała dziennikarka RMF FM.

Belgijska premier uważa, że decyzja Junckera to krok wstecz, bo w 2009 roku Jose Manuel Barosso (odchodzący szef KE) przypisał przemysł farmaceutyczny i EMA do komisarza odpowiedzialnego za zdrowie i konsumentów. Zdaniem Belgii jest o tyle ważne i interesujące, że to kraj, który ma bardzo rozwinięty przemysł farmaceutyczny.

(MRod)