Drasius Kedys, podejrzewany o dokonanie niedawno w Kownie dwóch morderstw mających związek z pedofilią, przygotowuje się do kolejnego ataku - donosi litewski dziennik "Lietuvos Rytas". Według gazety, instytucje wymiaru praworządności w ubiegłym tygodniu otrzymały list z informacją, że następną ofiarą może być jeden z prokuratorów lub poseł.

W liście napisano, że z inicjatywy Kedysa odbyła się w Kownie narada przedstawicieli świata przestępczego, na której uznano, że zbulwersowane społeczeństwo potrzebuje kolejnego wstrząsu. Nie osiągnięto jednak porozumienia, czy ofiarą ma być prokurator, czy poseł.

W sprawie listu wszczęto dochodzenie i nie wyklucza się, że jest on próbą skierowania śledztwa w sprawie morderstw w Kownie w niewłaściwym kierunku.

Tymczasem parlamentarne śledztwo w sprawie skandalu pedofilii na Litwie przeprowadzi sejmowy komitet prawa i praworządności, który już podjął je z własnej inicjatywy. Uchwałę w tej sprawie przyjął w czwartek litewski parlament.

Na mocy uchwały - którą poparło 64 posłów 141-osobowego Sejmu, przy czym trzech było przeciwko, a sześciu wstrzymało się od głosu - sejmowy komitet prawa i praworządności uzyskał status tymczasowej komisji śledczej. 4 listopada posłowie mają wyjaśnić, czy badanie skarg Drasiusia Kedysa, że jego córeczka jest ofiarą pedofilii, prowadzono z przestrzeganiem wymogów ustawowych, czy to dochodzenie nie było bezpodstawnie opóźniane i jakie działania podjęły instytucje państwowe, by wstępne dochodzenia odbywały się w sposób bardziej operatywny i efektywny.

5 października zamordowani zostali sędzia Jonas Furmanaviczius i Violeta Naruszevicziene. O ich zabicie podejrzewany jest 37-letni Kedys. Przed rokiem złożył on skargę na policji, że jego czteroletnia córka była molestowana, wskazując jako podejrzanych m.in. sędziego Furmanavicziusa i biznesmena Andriusa Usasa, któremu już przedstawiono zarzuty. Naruszevicziene miała rzekomo umożliwić sędziemu kontakt z dzieckiem. W środę przewodniczący sejmowego komitetu prawa i praworządności Stasys Szedbaras poinformował, że dochodzenie w sprawie morderstw utknęło w martwym punkcie, gdyż policja nie może zlokalizować podejrzanego o nie Kedysa. Kedys wysłał około dwustu listów z nagraniem opowiadania dziewczynki o tym, jak była molestowana. Skierował je m.in. do posłów, eurodeputowanych i mediów. Jednak ani jego skarga na policji, ani listy nie przekonały wówczas wymiaru sprawiedliwości, polityków i dziennikarzy do konieczności wyjaśnienia sprawy.