Libańska armia w poniedziałek późnym wieczorem została skierowana na ulice Bejrutu, by rozładować napięcie po niedzielnych wyborach parlamentarnych, w tym związane z demonstracją motocyklową szyickiego Hezbollahu i Amalu, która krążyła po południu po sunnickiej części miasta.

Do skierowania wojska na ulice doszło po apelu sunnickiego premiera Libanu Saada Haririego, by "zakończyć chaos" w mieście. Jednocześnie libańskie służby specjalne wprowadziły 72-godzinny zakaz demonstracji motocyklowych w Bejrucie.

W poniedziałek po południu po sunnickiej dzielnicy Hamra krążyła ogromna kolumna motocyklistów, skandujących "szia, szia" i powiewających szyickimi chorągwiami religijnymi oraz flagami Hezbollahu i Amalu. W trakcie tej manifestacji w niektórych miejscach doszło do bójek z sunnickimi zwolennikami premiera Haririego. 

Lider Amalu, a zarazem przewodniczący libańskiego parlamentu, szyita Nabih Berri, uznał udział członków kierowanej przez siebie partii w tych incydentach za niedopuszczalny, a same demonstracje za "nieodpowiedzialne i prowokacyjne". 

Według oficjalnych lecz niepełnych wyników wyborów Hezbollah wraz z Amalem i sojusznikami zdobył 39 miejsc w 128-osobowym parlamencie, Wolny Ruch Patriotyczny prezydenta Michela Naima Aouna - 28, a Ruch Przyszłości Haririego - 21 mandatów.

(nm)