Kolejna medialna wpadka Mitta Romneya. Z powszechną krytyką i szyderstwami satyryków spotkała się wypowiedź faworyta do republikańskiej nominacji prezydenckiej, który w wywiadzie dla telewizji CNN oświadczył, że "nie troszczy się o bardzo biednych".

Mitt Romney we wtorek zdecydowanie wygrał prawybory na Florydzie. Teraz wypomina mu się wypowiedź, która ma być kolejną gafą z całej długiej już serii podobnych potknięć. Mitt Romney stwierdził: Nie troszczę się o bardzo biednych. Mamy siatkę bezpieczeństwa. Jeżeli będzie ona wymagać naprawy, naprawię ją. Nie troszczę się też o bardzo bogatych. Troszczę się o serce Ameryki, tych 90-95 procent Amerykanów, który walczą o byt.

Lewicowi krytycy Romneya podchwycili to jako kolejny dowód, że jest on klasycznym rzecznikiem elit finansowych w USA, oderwanych od zwykłych ludzi. Konserwatywni komentatorzy skrytykowali Romneya, że dostarczył nowej amunicji wyborczej machinie prezydenta Baracka Obamy. "Wall Street Journal" wyraził opinię, że Romney niepotrzebnie kreuje się na obrońcę klasy średniej. Jest to gra, w którą Demokraci grają lepiej - napisał dziennik w artykule redakcyjnym.

Gafa republikańskiego kandydata nakłada się na szereg innych podobnego rodzaju. W styczniu, odpowiadając na pytania o swoje dochody i podatki, Romney powiedział, że w zeszłym roku zarobił m.in. na honorariach z przemówień "niewielką sumę - 374 327 dolarów". Na spotkaniu z wyborcami, gdy rozmowa zeszła na problem bezrobocia, powiedział żartem: Ja też jestem bezrobotny.

Po odejściu ze stanowiska gubernatora Massachusetts w 2006 roku Romney nie ma stałego zatrudnienia, ale inkasuje corocznie dochody rzędu 20-30 milionów dolarów. Są to głównie zyski z inwestycji finansowych.