Eurosceptyczny prezydent Czech Vaclav Klaus nie chciał ujawnić w sobotę, jaki zrobi krok w procesie ratyfikacyjnym po zaaprobowaniu przez Irlandczyków unijnego Traktatu z Lizbony - poinformowała agencja Reutera. Jak stwierdził, nie może podpisać dokumentu, zanim nie zostanie zakończona procedura ustalenia jego zgodności z czeską konstytucją.

Dzisiaj nie ma takiej kwestii. Dzisiaj mam zakaz - aż do momentu, kiedy Trybunał Konstytucyjny coś orzeknie - powiedział Klaus dziennikarzom. Traktat został już ratyfikowany przez obie izby czeskiego parlamentu i już raz uznany przez Trybunał za zgodny z konstytucją. Jednak znany z krytycznego stosunku do obecnego modelu integracji europejskiej Klaus postanowił na prośbę autorów ponownej skargi odłożyć podpisanie dokumentu.

Wniosek o ponowne zbadanie zgodności Traktatu z czeską ustawą zasadniczą złożyła pod koniec września grupa czeskich senatorów, reprezentujących głównie prawicową Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS).

Na piątek wizytę w Pradze i spotkanie z Vaclavem Klausem zapowiedział przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.

Według podanych przez telewizję RTE 1 ostatecznych wyników piątkowego referendum w Irlandii, za Traktatem Lizbońskim opowiedziało się 67,1 procent głosujących, przeciw było 32,9 procent. Frekwencja wyniosła 58 procent.