Nie było go tak długo, że świat zaczął zastanawiać się czy w ogóle żyje. Przywódca komunistycznej Korei Północnej Kim Dzong Il, miał obejrzeć mecz piłki nożnej na uniwersytecie w Phenianie - tak przynajmniej podaje rządowa agencja prasowa.

To pierwszy sygnał o wodzu Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej od 12 sierpnia - od tego czasu nie pokazywał się publicznie. Nie było go nawet na wielkiej defiladzie zorganizowanej w 60 rocznicę istnienia państwa. Komentatorzy prześcigali się w domysłach na temat poważnej choroby, a nawet śmierci przywódcy Północnej Korei.