Joe Biden na dobre rusza dziś z kampanią. Były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w administracji Baracka Obamy w czwartek ogłosił swój start w prawyborach Partii Demokratycznej. Dziś wygłosi pierwsze publiczne przemówienie. W Pittsburghu w Pensylwanii zaapeluje do członków partii o szerokie poparcie i wsparcie finansowe jego kampanii.

Joe Biden na dobre rusza dziś z kampanią. Były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w administracji Baracka Obamy w czwartek ogłosił swój start w prawyborach Partii Demokratycznej. Dziś wygłosi pierwsze publiczne przemówienie. W Pittsburghu w Pensylwanii zaapeluje do członków partii o szerokie poparcie i wsparcie finansowe jego kampanii.
Joe Biden /JIM LO SCALZO /PAP/EPA

Joe Biden jest już 20. politykiem, który oficjalnie ogłosił ubieganie się o nominację prezydencką Partii Demokratycznej. W opublikowanym we wtorek sondażu Reutersa i instytutu Ipsos Biden uzyskał największe - 19-procentowe - poparcie wśród zwolenników Demokratów oraz wyborców niezależnych. 


Kim jest Joe Biden?


Joe Biden jest najbardziej doświadczonym politycznie demokratycznym pretendentem. Przed objęciem urzędu wiceprezydenta przez sześć kadencji zasiadał w Senacie. Był m.in. szefem wpływowej komisji spraw zagranicznych (dwukrotnie) oraz komisji sprawiedliwości.

Biden już dwa razy ubiegał się o prezydencką nominację Demokratów - w 1988 i 2008 roku - ale w obu przypadkach bardzo szybko się wycofywał, jeszcze przed pierwszymi prawyborami. 

Atuty i obciążenia

Atutem Bidena w kampanii wyborczej będzie to, że jako przedstawiciel umiarkowanego skrzydła Demokratów może przyciągać wyborców niezależnych, a także, że ma szanse odzyskać dla tej partii wyborców z przemysłowych stanów Środkowego Zachodu, których przejęcie było kluczem do wyborczego zwycięstwa Trumpa w 2016 roku. 

Kilka spraw może być dla Bidena obciążeniem. To m.in. zaawansowany wiek (wprawdzie Trump jest tylko o cztery lata młodszy, ale wyborcy wskazują w sondażach, że mają z tym problem), ciągnące się za nim oskarżenia sprzed lat o molestowanie seksualne, poparcie dla wojny w Iraku w 2003 roku, a także rosnąca polaryzacja amerykańskiego społeczeństwa, która nie sprzyja umiarkowanym kandydatom.