Władze Izraela bardzo krytycznie oceniły decyzję koncernu Google, który od 1 maja posługuje się nazwą "Palestyna", a nie - jak dotąd - "Terytoria Palestyńskie". ”Ta decyzja jest bardzo, bardzo problematyczna. Stwarza wśród przywódców palestyńskich złudne wrażenie, że w ten sposób mogą osiągnąć rezultat" - stwierdził izraelski wiceminister spraw zagranicznych Zeew Elkin.

Wiceszef izraelskiego MSZ powiedział, że pokój izraelsko-palestyński można osiągnąć tylko na drodze rokowań, a obecna sytuacja szkodzi wypracowaniu go i odsuwa w czasie sfinalizowanie rozmów pokojowych. Bez bezpośrednich negocjacji z nami nic się nie wydarzy - podkreślał.

Władze palestyńskie przyjęły decyzję Google'a z wielkim zadowoleniem. Doradca palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa, Sabri Saidam, nazwał ją krokiem we właściwym kierunku, który zachęca innych do postąpienia w analogiczny sposób. Stwierdził, że dzięki decyzji Google'a Palestyna znalazła się "na mapie wirtualnej oraz na mapach geograficznych". Ujawnił też, że po decyzji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 29 listopada 2012 roku przyznającej Palestyńczykom status "nieczłonkowskiego państwa obserwatora", władze tego kraju zwróciły się do różnych firm międzynarodowych, w tym do Google'a, o stosowanie nowej nazwy.

Rzecznik Google'a Nathan Tyler potwierdził, że we wszystkich produktach tej firmy "Palestyna" zastąpiła dotychczasowe "Terytoria Palestyńskie". Dodał, że internetowy gigant konsultował się w tej sprawie "z wieloma źródłami i władzami" i "poszedł śladem ONZ".