Jeden brytyjski żołnierz zginął, trzech zostało ciężko rannych w nocy z piątku na sobotę w serii ataków w Basrze na południu Iraku.

W walkach zaangażowane było około tysiąca żołnierzy z kontyngentu Wielkiej Brytanii. Oddziały zostały zaatakowane przez duże siły rebelianckie z broni maszynowej, granatników. Detonowane były też bomby, podłożone na trasach poruszania się patroli. W mieście aresztowano wiele osób.

W Basrze - drugim po Bagdadzie największym mieście Iraku - i w bazie pod miastem stacjonuje około 5,5 tysiąca brytyjskich żołnierzy.

Także w sobotę na północy Iraku, w rejonie granicy z Iranem, zamachowiec-samobójca wysadził samochód-pułapkę w miejscowości, zamieszkanej głównie przez szyitów - na miejscu zginęły 23 osoby a ponad 40 zostało rannych.

W walkach sił amerykańskich z szyickimi radykałami z Armii Mahdiego mułły Muktady es-Sadra w Diwanii na południu Iraku w sobotę przed świtem zabito natomiast sześciu sadrystów.