W rosyjskim kurorcie w obecności Władimira Putina popołudniu zostanie podpisane porozumienie z Gazpromem, które gwarantuje powstanie południowego gazociągu. Do Soczi przyjechali przedstawiciele włoskiej ENI, niemieckiego koncernu Wintershall i francuskiego EDF.

Firmy te zostaną udziałowcami projektu, co pozwoli Rosjanom nazywać go "europejskim" i zagwarantuje Kremlowi, że "Południowy Strumień" zostanie zbudowany. Gazociągu po dnie Morza Czarnego ma dojść do Austrii i Włoch. Rosjanie są tak pewni siebie, że już układają rurę na dnie Morza Czarnego. Pierwsza nitka gazociągu ma być oddana do użytku nie później niż w 2015 roku. Popłynie nią blisko 16 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

Niezadowolona jest Komisja Europejska, która od dawna próbuje doprowadzić do realizacji konkurencyjnego projektu "Nabucco". Ten gazociąg miałby biec z Turkmenistanu, po dnie Morza Kaspijskiego do Azerbejdżanu a potem dalej przez terytorium Turcji do Europy.

Rosjanie już zapowiadają, że zablokują powstanie "Nabucco". Rosja uznaje, że "Nabucco" zagraża ekologicznie Morzu Kaspijskiemu, a po za tym na akwenie nie rozwiązano kwestii przebiegu granic i stref ekonomicznych, wobec tego bez zgody Rosji nic tam budować nie można.

Jeszcze w marcu Kreml rozważał rezygnację z magistrali South Stream. Wicepremier Igor Sieczin, który w gabinecie Władimira Putina nadzoruje sektor energetyczny informował, że rząd, szukając możliwości obniżenia kosztów tego projektu, zastanawia się nad przesyłaniem surowca do Europy nie gazociągiem, lecz w postaci gazu skroplonego.