Liczba ofiar śmiertelnych pożaru w kompleksie wieżowców w Hongkongu wzrosła do 146 osób - poinformowały w niedzielę lokalne władze. W związku z tragicznym wydarzeniem, do którego doszło w środę 26 listopada, w mieście od soboty obowiązuje trzydniowa żałoba - podała agencja Reutera. Ostateczny bilans zabitych może jeszcze wzrosnąć.

Do dramatycznego pożaru doszło w środę 26 listopada ok. godz. 15:00 czasu lokalnego (godz. 8:00 polskiego czasu). Jego gaszenie trwało blisko dwie doby. W akcji ratowniczo-gaśniczej brało udział ponad 2300 strażaków, 391 wozów strażackich i 188 karetek. Podczas  operacji zginął jeden strażak, a 12 zostało rannych.

Liczba ofiar śmiertelnych tej tragedii wzrosła do 146 osób - poinformowały w niedzielę lokalne władze. Poprzedni bilans mówił o 128 ofiarach śmiertelnych. 

Los 150 osób wciąż pozostaje nieznany. Władze Hongkongu przekazały, że dokładne przeszukanie wszystkich budynków może potrwać trzy lub cztery tygodnie, co może spowodować wzrost ostatecznej liczby zabitych w pożarze.

Wstępne ustalenia wskazują, że ogień pojawił się na parterze jednego z ośmiu budynków wchodzących w skład kompleksu mieszkalnego i szybko się rozprzestrzenił na siedem z ośmiu 31-piętrowych wieżowców.

Według śledczych systemy przeciwpożarowe nie zadziałały prawidłowo. Powodem tak szybkiego rozprzestrzeniania się ognia mogły być materiały łatwopalne używane w czasie remontu, na co mieszkańcy budynków mieli zwracać wcześniej uwagę.

W związku ze sprawą policja aresztowała trzech mężczyzn - dyrektorów i konsultanta firmy budowlanej.

To najtragiczniejszy tego typu wypadek w Hongkongu od 1948 roku i największa katastrofa od przekazania miasta Chinom przez Wielką Brytanię w 1997 roku.

Hongkong jest jednym z najgęściej zaludnionych miast świata i znajduje się tam bardzo wiele mieszkalnych drapaczy chmur. Dzielnica Tai Po, gdzie doszło do pożaru, jest zamieszkana przez około 300 tys. osób.