Grypa, która dopadła równocześnie aż siedmiu kontrolerów ruchu lotniczego, skomplikowała sytuację na madryckim lotnisku Barajas. Opóźnienia samolotów dochodziły do półtorej godziny. Czynne były tylko dwa z czterech pasów lotniska.

Zarząd lotniska tłumaczy się, że z powodu okresu świątecznego ma trudności ze znalezieniem zastępstwa dla chorych kontrolerów. Sytuację skomplikował dodatkowo konflikt pracowniczy w hiszpańskich liniach lotniczych Iberia.

Kierownictwo linii zarzuca pilotom, że prowadzą włoski strajk. Związek zawodowy pilotów zaprzecza i twierdzi, że powodem wielu opóźnień jest polityka Iberii, zatrudniającej za mało ludzi. Od początku grudnia Iberia musiała odwołać ok. 400 lotów.