Dobiegły końca przedterminowe wybory prezydenckie w Gruzji. Urzędujący prezydent Michaił Saakaszwili jest bliski zwycięstwa już w pierwszej rundzie wyborów w Gruzji. Według wstępnych wyników Saakaszwili ma 52 procent głosów. Sondaż daje niecałe 30 procent głównemu rywalowi prezydenta, Lewanowi Gaczecziladzemu, który zarzuca Saakaszwilemu korupcję i ciągoty autoraktyczne.

To są wybory, w których chodzi o kontynuację reform i dalszy rozwój kraju. I teraz wszystko zależy od ludzi w Gruzji, którzy zadecydują, czy to pasmo sukcesów ma być kontynuowane - mówił Saakaszwili tuż po oddaniu głosu.

Kandydat opozycji, Lewan Gaczecziładze już zapowiedział, że nie uzna wyników głosowania zapowiedział, iż nie uzna jego wyników, ponieważ zostały one jak to stwierdził "z góry sfałszowane". Przedstawicielka opozycji Tina Chidaszeli powiedziała, że wiele złego dzieje się w lokalach wyborczych. Niektóre punkty otwarto po godzinie 8.00 rano, a w kilku lokalach otwarto urny i sprawdzano głosy - dodała.

Oprócz Gaczecziładzego i Saakaszwilego w wyborach wystartowało jeszcze pięciu kandydatów. Głosy opozycji zapewne podzielą się, co jeszcze bardziej zwiększa szanse dotychczasowego prezydenta.

Częściowych wyników należy spodziewać się w niedzielę; ostateczne oficjalne mają być ogłoszone w ciągu tygodnia. Głosowanie monitorowało około tysiąca obserwatorów, w tym czterystu z OBWE.

Obecne przedterminowe wybory Saakaszwili zaproponował, aby rozwiązać kryzys społeczno-polityczny, którego przejawem były listopadowe demonstracje antyrządowe i zamieszki. Wybory są połączone z referendum w sprawie daty wyborów parlamentarnych i członkostwa Gruzji w NATO.