Tym razem zamknięte są urzędy, sklepy i szkoły. To już piąty strajk generalny w tym roku. Grecy protestują przeciwko posunięciom oszczędnościowym socjalistycznego rządu premiera Jeorjosa Papandreu.

Związkowcy wezwali do udziału w strajku niemal wszystkich Greków: od urzędników, poprzez lekarzy i nauczycieli po handlowców, dokerów, kierowców taksówek i pracowników stacji benzynowych.

W trasy nie wyjechali kierowcy autobusów, ale w godzinach porannego szczytu w Atenach jeździło metro. Na 12-godzinny strajk zdecydowali się kontrolerzy lotów.

Na ulicach stolicy widać więcej policji przed planowanymi demonstracjami. Podczas podobnego strajku w czerwcu doszło do zamieszek.

Rygorystyczne posunięcia oszczędnościowe rządu Grecji są warunkiem dalszego korzystania przez ten kraj z pomocy międzynarodowej, bez której musiałby ogłosić bankructwo. Obecnie Grecja czeka na kolejną transzę pomocy w wysokości 8 miliardów euro.