W północno-wschodnie wybrzeże USA uderzyła potężna burza śnieżna. Centra kryzysowe informują, że żywioł może mieć niespotykaną dotąd siłę. Możliwe, że wywoła komunikacyjny chaos na dużym obszarze kraju.


Gubernatorzy kilku stanów już wprowadzili stan wyjątkowy. Według prognoz sytuacja będzie wyglądać najgorzej w Nowej Anglii, ale i Manhattan przykryje gruba warstwa śniegu. W Nowym Jorku już pada śnieg. Odwołano ponad trzy tysiące lotów. Na lotniskach koczują pasażerowie. Ze sklepowych półek znika jedzenie. Ludzie wykupują łopaty do odśnieżania. Trudno dostać też generatory prądu. 

Meteorolodzy mówią, że burza jest efektem zderzenia polarnych i subtropikalnych mas powietrza, a na jej trasie jest 40 milionów osób. Ostrzegają przed wiatrem, którego prędkość może w porywach dochodzić nawet do 120 kilometrów na godzinę. Podkreślają też, że podróżowanie po północno-wschodnim wybrzeżu będzie tej nocy ekstremalnie niebezpieczne lub nawet niemożliwe.

O rozwagę i pozostanie w domach apelują również lokalne władze. W Bostonie, gdzie szkoły zamknięte były już dziś, burmistrz Thomas Menino zaapelował do przedsiębiorców o to, by pozwolili swoim pracownikom na nieprzychodzenie do pracy. Gubernator Massachusetts Deval Patrick nakazał wszystkim urzędnikom niższych szczebli pozostanie w domach. Stwierdził, że pracownicy sektora prywatnego powinni zrobić to samo. Wprowadził też zakaz ruchu drogowego obowiązujący wszystkich poza karetkami, wozami straży pożarnej i policji.

BBC

(MN)