Zamieszki w Paryżu podczas demonstracji przeciwko cięciom w budżecie. Skrajnie lewicowe bojówki obrzuciły policjantów kamieniami i butelkami. Mundurowi odpowiedzieli gazem łzawiącym, użyli też pałek. Protesty trwają w całej Francji. Najliczniejsza dotąd demonstracja odbyła się w Marsylii. W Lyonie ranne zostały dwie osoby.

Paryska demonstracja rozpoczęła się około godz. 14 na placu Bastylii. Władze spodziewają się, że do pochodu może dołączyć nawet 100 tysięcy uczestników. 

W całym mieście zmobilizowano około 6 tys. policjantów i żandarmów.

Jak informuje korespondent RMF FM w Paryżu, we francuskiej stolicy doszło do zamieszek. 

Skrajnie lewicowe bojówki obrzuciły kamieniami i butelkami funkcjonariuszy, którzy odpowiedzieli pałkami i gazem łzawiącym. Protestujący podpalali kosze na śmieci. 

Wcześniej, w południe, odbyła się demonstracja w Marsylii, drugim co do wielkości mieście Francji. Związki zawodowe podały, że wzięło w niej udział ok. 120 tys. ludzi.

Po niecałych dwóch godzinach pochód rozproszył się, choć próbowały się tworzyć grupy złożone z zamaskowanych uczestników.

W Lyonie dwie osoby zostały ranne - dziennikarz i policjant. Według związków zawodowych w tym mieście protest zgromadził ok. 20 tys. osób. 

W całej Francji odbywają się w czwartek protesty i strajki, do których wezwało osiem głównych związków zawodowych. 

Najpierw miał być to protest przeciwko cięciom w budżecie na 2026 rok, zapowiedzianym przez poprzedniego premiera Francois Bayrou. Po ustąpieniu Bayrou związkowcy podtrzymali protest, by wywrzeć presję na jego następcę - Sebastiena Lecornu.

Żądania związków są zbliżone do tych, które wysuwa lewica: chodzi o przeznaczenie w przyszłorocznym budżecie większych środków na wydatki socjalne i o bardziej sprawiedliwe działania fiskalne.

To również wycofanie się z reformy emerytalnej z 2023 roku, kiedy to wiek emerytalny podniesiono z 62 do 64 lat.