Czujnik na strychu jednego z budynków amerykańskiego Senatu zasygnalizował ślady substancji trującej. Po alarmie ewakuowano kilkaset osób. Jednak wstępne testy nie wykazały nic groźnego. Po trzech godzinach senatorowie i pracownicy biur wrócili do pracy.

Zaalarmowano nas, że mamy do czynienia z niebezpieczną substancją toksyczną. Nie chodziło o pakunek - raczej o stężenie trującego gazu w powietrzu - mówiła sierżant Kimberly Schneider ze służb ochraniających Kapitol.

U nikogo nie stwierdzono jednak objawów zatrucia, które wystąpiłyby w razie dużego stężenia trującej substancji.

Według samych senatorów, ewakuacja przebiegła bardzo sprawnie, ponieważ nikt nie zlekceważył zagrożenia.