Laponia, przez lata utożsamiana z magicznym domem Świętego Mikołaja, dziś przeżywa prawdziwe oblężenie turystów. Fenomen ten, zwany "Efektem Świętego Mikołaja", niesie za sobą nie tylko korzyści ekonomiczne, ale również poważne zagrożenia dla delikatnego ekosystemu regionu i tradycyjnego życia rdzennych mieszkańców. Pisze o tym brytyjski dziennik "The Guardian".
Jeszcze trzy dekady temu Laponia była synonimem bajkowego krajobrazu, znanego głównie z opowieści o Świętym Mikołaju. Ta północna kraina, rozpostarta na połowie terytorium Finlandii, przyciągała tylko nielicznych, ciekawych podróżników. Dziś to się zmieniło. W 2024 roku region odwiedziło ponad 700 tysięcy osób. To aż o 160 proc. więcej niż trzydzieści lat temu!
Tak gwałtowny wzrost ruchu turystycznego nie pozostaje bez wpływu na środowisko. Analizy przeprowadzone w ramach międzynarodowego projektu dziennikarskiego Green to Grey wykazały, że tylko w ciągu ostatnich pięciu lat w fińskiej części Laponii na potrzeby turystyki zagospodarowano tereny zielone o powierzchni równej londyńskiemu Hyde Parkowi. Nowe domki letniskowe, stoki narciarskie, czy nawet parki wodne i centra wirtualnej rzeczywistości - wszystko to zmienia krajobraz nie do poznania.
Największe inwestycje koncentrują się wokół popularnych miejscowości turystycznych, takich jak Rovaniemi - nieformalna stolica Świętego Mikołaja, Levi, Ylläs czy Saariselkä. W samym Rovaniemi, gdzie liczba turystów w szczycie sezonu wielokrotnie przewyższa liczbę mieszkańców, na dawnych terenach zielonych wyrosły całe kompleksy domków letniskowych, parków tematycznych czy biur podróży.
Poza miastem turystyka pochłania kolejne połacie natury. Między 2018 a 2023 rokiem tylko w trzech popularnych ośrodkach narciarskich zniknęło co najmniej 430 tysięcy metrów kwadratowych naturalnych terenów. To równowartość aż 60 boisk piłkarskich!
Najbardziej dotknięci zmianami są rdzenni mieszkańcy regionu - Saamowie, od wieków zajmujący się m.in. półkoczowniczą hodowlą reniferów. Wiosną tego roku rada gminy Inari zatwierdziła aż 227 nowych działek pod domki letniskowe nad brzegiem jeziora Inari, na terenach dziewiczych lasów - dotychczas chronionych w ramach porozumienia między państwową firmą leśną a hodowcami.
Prawie wszyscy hodowcy reniferów obawiają się takich inwestycji, czy to wycinki lasów, górnictwa, czy turystyki konkurującej o tę samą ziemię - mówi, cytowana przez "The Guardian", Elle Maarit Arttijeff. To jest strasznie stresujące i smutne - dodaje kobieta, hodująca renifery.
Dla Saamów, których kultura i tradycja nierozerwalnie związane są z przyrodą i cyklem życia reniferów, utrata terenów wypasu oznacza zagrożenie dla całego sposobu życia. Konflikt interesów narasta, a lokalne społeczności coraz głośniej domagają się ochrony swoich praw.
Władze regionu, choć zdają sobie sprawę ze skali problemu, nadal widzą w turystyce motor napędowy rozwoju.
Są jednak także ciemne strony tego boomu. Wzrost cen nieruchomości, niedobory mieszkań dla lokalnych mieszkańców, presja na infrastrukturę, a przede wszystkim - nieodwracalne szkody dla przyrody. Ekolodzy alarmują, że rozwój turystyki, wycinka lasów i działalność górnicza są dziś głównymi zagrożeniami dla ostatnich dzikich terenów Europy.


