Dziewięciu cudzoziemców: obywateli Rosji, Ukrainy i Chin zostało zastrzelonych w nocy w północnym Pakistanie - podała lokalna policja. Do ataku przyznała się grupa o nazwie Jundullah, wcześniej organizująca ataki na pakistańskich szyitów.

Ci cudzoziemcy to nasi wrogowie, będziemy w przyszłości dokonywać dalszych takich ataków - oświadczył rzecznik Jundullah, Ahmed Marwat, cytowany przez Reutera.

Atak potępił premier Nawaz Sharif. Takie czyny, okrutne i nieludzkie, nie będą tolerowane. Podejmiemy wszelkie wysiłki, by Pakistan był bezpiecznym miejscem dla turystów - oświadczył premier.

Zabici cudzoziemcy - pięciu Ukraińców, trzech Chińczyków i Rosjanin - znajdowali się w rejonie niedaleko bazy, z której korzystają wspinający się na Nanga Parbat, jeden z dziewięciu najwyższych szczytów świata.

Według niektórych źródeł byli to wspinacze, którzy zamierzali wejść na szczyt i znajdowali się w bazie, ale inne źródła podają, iż przebywali w prywatnym hotelu. W ataku zginął również ich pakistański przewodnik.

Według agencji Reutera jest to pierwszy przypadek ataku na zagranicznych turystów w malowniczym rejonie Gilgit-Baltistan, graniczącym z Chinami i Kaszmirem.

Polacy pod Nanga Parbat bezpieczni

Polacy, którzy brali udział w wyprawie na Nanga Parbat w Pakistanie, są bezpieczni. Koordynator ekspedycji z Polski Daniel Piskorz, powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że w wyprawie uczestniczyło około ośmiu naszych rodaków. Podkreśla, że przebywając w górze, zostali poinformowani o zajściu w bazie. Tam, gdzie nasi rodacy przebywali, zdaniem Piskorza, bezpośredniego zagrożenia nie było. Koordynator wyprawy podaje, że Polacy w tym momencie jeszcze są na górze, a część z nich schodzi z drugiego obozu do bazy na dół. Dodaje, że polscy członkowie międzynarodowej wyprawy zostaną najprawdopodobniej ewakuowani do stolicy Pakistanu, Islamabadu. Potem wrócą do Polski.