Białe kołnierzyki masowo opuszczają Dubaj – informuje serwis ekonomiczny moneynews. Obcokrajowcy boją się, że za niespłacone kredyty trafią do więzienia. Na lotnisku stoi już około 3 tys. porzuconych przez nich aut. A Dubaj, niegdyś raj na Ziemi, przeżywa ekonomiczny wstrząs.

Jeszcze kilka miesięcy temu Dubaj był prawdziwą mekką inwestorów: to tam powstawały najwspanialsze hotele, luksusowe apartamenty; dynamicznie rozwijała się branża turystyczna. Nawet Polacy kuszeni byli inwestycjami w tamtejsze nieruchomości – kupno mieszkania miało być pewnym zyskiem. Rocznie można było zarobić nawet 30-50 procent.

Dziś już nikt o tym nie pamięta. Dubaj nie ma ropy, a rynek nieruchomości przeżywa załamanie. W ciągu trzech miesięcy ceny apartamentów spadły nawet o 30 procen; kryzys przeżywają też dilerzy samochodów – kiedyś luksusowe auta sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, dziś ich ceny spadły nawet o 40 procent, a i tak nie ma chętnych.

Z Dubaju dosłownie uciekają zagraniczni specjaliści, bo za niepłacenie rat kredytów grozi im więzienie. Obrazu Dubaju dopełniają pogłoski o tonącej sztucznej wyspie Palm Jumeira, która jest jedną z ikon Dubaju. A w zbudowanym na niej hotelu po odkręceniu kranu lecą tylko karaluchy…