Dzisiaj drugi dzień wyborów parlamentarnych we Włoszech. Faworytami są centrolewicowy blok Unione kierowany przez byłego szefa Komisji Europejskiej Romano Prodiego oraz centroprawicowa koalicja Dom Wolności - premiera Silvio Berlusconiego.

Według oficjalnych danych na temat frekwencji, w pierwszym dniu wyborów parlamentarnych, wyniosła ona 52 proc. Włoscy wyborcy będą mogli oddać swoje głosy także dzisiaj – ponad 60 tys. lokali wyborczych będzie czynnych od godz. 7 do 15. Władze apelują, by nie iść do głosowania w ostatniej chwili, gdyż może się powtórzyć sytuacja sprzed 5 lat, kiedy ludzie kilka godzin czekali w kolejkach do urn.

Wielu Włochów nie wie, na kogo głosować: Dla mnie kampania przedwyborcza mogła skończyć się już miesiąc temu i dawno mogło być po głosowaniu. To tylko strata czasu i pieniędzy - narzekał mieszkaniec Rzymu. Z wyborcami obu koalicyjnych bloków rozmawiała korespondentka RMF Agnieszka Milczarz:

Wyborcy na pewno nie zawiodą

We Włoszech, gdzie do lat 80. udział w wyborach był obowiązkowy, obywatele masowo biorą udział w głosowaniu. W poprzednich wyborach parlamentarnych w 1996 i 2001 roku frekwencja przekroczyła 80 procent.

Wyborców nie zrażają nawet pstrokato zdobione karty do głosowania, gdzie wśród wyborczych logo partii znalazły się: słońce, kwiaty, płomienie, ptaki, drzewa, serca, lwy i niedźwiedzie.

Swoje głosy oddali już wszyscy najważniejsi politycy, w tym Silvio Berlusconi. Jak można się było spodziewać, doszło do zgrzytu – polityk poinstruował swoją matkę co do tego, na kogo ma głosować. To wywołało reakcję opozycji. Posłuchaj relacji Agnieszki Milczarz:

Uprawnionych do głosowania jest 47 milionów osób. O 630 miejsc w Izbie Deputowanych oraz 315 w Senacie ubiega się ogółem ponad 12 tysięcy kandydatów.

W tym roku o wygranej bądź przegranej zdecydują głosy niezdecydowanych i postawa miliona włoskich imigrantów, głosujących za granicą. Frekwencja w tych wyborach jest na wagę złota, zwłaszcza w przypadku centroprawicy i jej lidera Silvio Berlusconiego. Im więcej osób zostanie w domach, tym mniejsze szanse na zwycięstwo szefa rządu. Z zamówionych przez jego partię sondaży wynika, że jeśli do urn pójdzie ponad 82 proc. wyborców, to centroprawica prawdopodobnie utrzyma się przy władzy. Decydujący będzie zatem drugi dzień głosowań.

Co oznacza ewentualna zmiana na fotelu premiera?

Dla Włochów byłby to koniec naznaczonej wszelkiej maści aferami ery Berlusconiego – potężnego magnata telewizyjnego i premiera w jednej osobie, który nie wyciągnął kraju z ekonomicznego dołka, a wpędził go w jeszcze większy kryzys gospodarczy.

Kłopot w tym, że ewentualni następcy Berlusconiego z lewicy mogą mieć jeszcze większe problemy: Nie jest powiedziane, że Prodi, który być może wygra, będzie w stanie zarządzać krajem. Jego koalicja jest pełna sprzeczności - mówi politolog, profesor Fuldo Lancaster. Sprzeczności te objawiają się głównie w odległych od siebie programach licznych małych i dużych partii, które stworzyły lewicowy sojusz. Sceptycy wieszczą krótki żywot rządów Prodiego, a w czarnym scenariuszu nie wykluczają nawet kolejnych wyborów.