​Obrońcy oskarżonego o zabójstwo z premedytacją Oscara Pistoriusa starali się wykazać błędy popełnione przez policjantów pracujących w domu niepełnosprawnego lekkoatlety w RPA, tuż po tym jak zastrzelił on tam swoją narzeczoną Reevę Steenkamp. W 12. dniu rozprawy pokazano drastyczne zdjęcia z miejsca zdarzenia.

Na podstawie analizy ponad stu fotografii obrona starała się wykazać, że przedmioty znajdujące się tam zmieniały położenie, co jest niedozwolone przy śledztwie.

Na zdjęciach widać m.in. zakrwawiony kij do krykieta (poruszający się na protezach sportowiec utrzymuje, że użył go do wyważenia drzwi), broń i pociski.

Przesłuchiwany był również policyjny fotograf Bennie van Staden, który pracował w domu Pistoriusa. Funkcjonariusz zapewniał, że w łazience, w której zastrzelona została Steenkamp, przebywał sam. Z godziny podanej na zdjęciach dostarczonych przez eksperta balistycznego Chrisa Mangenę wynika, że przebywali tam równocześnie. Van Staden odpowiedział przecząco na pytanie, czy zauważył go wówczas.

Oskarżony twierdzi, że wziął 29-letnią modelkę za włamywacza. Prokurator sugeruje, że ofiara zamknęła się w łazience podczas kłótni z narzeczonym.

Sportowcowi grozi dożywocie

Oscar Pistorius jest oskarżony o zabójstwo swojej partnerki. Do tragedii doszło 14 lutego ubiegłego roku w domu Pistoriusa. Pięciokrotny mistrz paraolimpijski zastrzelił dziewczynę. Sportowiec twierdzi, że był przekonany iż strzela do włamywacza. Steenkamp zginęła w łazience. Pistorius oddał cztery strzały przez drzwi.

Jeśli 27-letni Pistorius zostanie skazany na dożywocie, czego domagają się prokuratorzy, to o warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po odbyciu 25 lat kary.

(abs)