Burzliwa debata w sprawie kontrowersyjnego projektu karania klientów kobiet lekkich obyczajów ruszyła we francuskim parlamencie. Za korzystanie z usług prostytutek przewidziano kary od półtora tysiąca do 45 tysięcy euro. Francja ma się stać czwartym europejskim krajem – po Szwecji, Norwegii i Islandii, który będzie walczył z prostytucją i handlem żywym towarem poprzez karanie klientów.

Według założeń projektu przedstawionego przez rządzących socjalistów, grzywny mają wzrastać z 1500 do 3750 euro w przypadku recydywy. Jeśli ktoś będzie korzystał z usług ciężarnych lub niepełnosprawnych prostytutek, zapłaci nawet 10 razy więcej.

Pomysł karania samych prostytutek został ostatecznie odrzucony. Według przedstawicieli rządu, taki ruch pogorszyłby tylko ich już i tak złą sytuację materialną.

Część francuskich prostytutek nie jest zadowolona z nowych przepisów. Kobiety twierdzą, że grozi im bezrobocie lub praca w dużo mniej higienicznych i bezpiecznych warunkach, bo będą musiały się ukrywać z klientami. Ich protesty popierają znane osobistości ze świata show-biznesu, m.in. sławna aktorka Catherine Deneuve czy piosenkarz Charles Aznavour. Według sondaży, kontrowersyjnemu projektowi ustawy sprzeciwia się około 70 procent Francuzów.

Konsekwencje tego będą dla mnie katastrofalne! Już teraz straciłam jedną trzecią klientów, bo mężczyźni zaczynają się bać. Czeka mnie bezrobocie - skarży się korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi 55-letnia prostytutka Lucie stojąca w bramie koło paryskich Hal Targowych. To skomplikowany problem. Z jednej strony nie wierzę, że prostytucja zniknie, bo mówi się, że to najstarszy zawód na świecie. Panie lekkich obyczajów będą pracowały w jeszcze gorszych warunkach, być może wszystkie przeniosą się do podparyskich lasów. Z drugiej strony jednak niektóre kobiety zmuszane są do prostytucji przez organizacje mafijne - i to raczej z tym trzeba walczyć - tłumaczy Markowi Gładyszowi 45-letni Jacques, który mieszka na Rue Saint-Denis zwanej "ulicą prostytutek".

Francuski rząd twierdzi, że z około 40 tysięcy paryskich prostytutek aż 80-90 procent stanowią imigrantki z krajów afrykańskich, Chin i Rumunii, które często są zmuszane do nierządu przez mafię. Kontrowersyjny projekt ustawy - przedstawiony w Zgromadzeniu Narodowym z dwudniowym opóźnieniem z powodu przedłużania się wcześniejszej debaty budżetowej - zakłada, że kobietom, które postanowią się wyrwać ze szponów organizacji przestępczych i złożą zeznania, zagwarantowana zostanie ochrona. Otrzymają też francuskie dokumenty pobytowe.

Projekt przepisów zostanie poddany pod glosowanie w niższej izbie parlamentu 4 grudnia. Prawdopodobnie zostanie przyjęty, bo główna partia prawicowej opozycji - Unia dla Ruchu Ludowego - zapowiedziała po burzliwej debacie wewnętrznej, że nie będzie głosować przeciwko. Jej posłowie mają wstrzymać się od głosu.