Pentagon zdymisjonował dowódcę amerykańskiej bazy wojskowej na Grenlandii. W oświadczeniu Departament Obrony USA poinformował, że "nie będzie tolerował działań, które podważają program prezydenta Donalda Trumpa".

"Nie twierdzę, że rozumiem politykę"

Pułkownik Susan Meyers, dowodząca amerykańską bazą sił kosmicznych na Grenlandii została zdymisjonowana po tym, gdy opublikowano treść e-maila, którego wysłała do pracowników placówki po wizycie tam wicprezydenta USA J.D. Vance'a.

W wiadomości tej Meyers odcięła się od stanowiska Waszyngtonu, który skupił się na krytykowaniu Danii i wyraził wolę objęcia Grenlandii swoim nadzorem.

Pułkownik wysłała e-maila do wszystkich pracowników placówki w Pituffik, w tym Kanadyjczyków, Duńczyków, Grenlandczyków i oczywiście Amerykanów. Serwis Military.com ocenia, że ten gest miał na celu zjednoczyć personel z różnych krajów, który mógł czuć się nieswojo po ostatnich zapowiedziach Donalda Trumpa o przejęciu wyspy i po marcowej wizycie Vance'a, który potwierdził zamiary prezydenta.

"Nie twierdzę, że rozumiem obecną politykę, ale wiem, że obawy administracji USA, o których wiceprezydent Vance mówił w piątek, nie odzwierciedlają sytuacji w bazie kosmicznej Pituffik" - napisał Meyers w e-mailu, który został przekazany Military.com.

Zwolnienie nadeszło szybko

Pentagon poinformował o zwolnieniu dowódczyni. "Działania mające na celu podważenie łańcucha dowodzenia lub podważenie programu prezydenta Trumpa nie będą tolerowane w Departamencie Obrony" - skomentował na X rzecznik Departamentu Obrony Sean Parnell.

Jeszcze przed objęciem urzędu Donald Trump wprost mówił o konieczności przejęcia przez USA Grenlandii, by - jak uzasadniał - zapewnić bezpieczeństwo nie tylko Ameryce, ale także globalnie.

Sprawa autonomii największej wyspy świata, zyskała rangę międzynarodową i poważniejszą niż ktokolwiek sądził, bo duńskie władze kategorycznie odmówiły rozmów z Waszyngtonem w sprawie jej oddania, na co Trump zasugerował, że może użyć siły militarnej, chociaż - jak zapewnił - "sądzi, że nie będzie to konieczne". Pod koniec marca Grenlandię wizytował J.D. Vance. Wiceprezydent podróżował nieoficjalnie, a jego przyjazd oprotestowali mieszkańcy wyspy i politycy.

Vance powtórzył jednak wówczas, że USA są żywo zainteresowane przejęciem wyspy, zapewnieniem dobrobytu jej mieszkańcom i że to zainteresowanie "będzie tylko się wzmagać". Wiceprezydent skrytykował również Danię, która - jego zdaniem - nie zrobiła wystarczająco wiele, by zapewnić Grenlandczykom bezpieczeństwo.