Alarm w Izraelu. Jerozolima, Tel Awiw, a nawet Dimona z ośrodkiem jądrowym znalazły się w zasięgu rakiet terrorystycznego Hezbollahu – ostrzegli przedstawiciele resortu obrony. Wg nich, ekstremiści z pomocą Iranu znacznie zwiększyli pole rażenia.

Hezbollah ma irańskie rakiety o zasięgu ok. 300 kilometrów. Oznacza to, że mogą one

atakować największe skupiska ludności w Izraelu. W zasięgu tych rakiet jest też Dimona, gdzie znajduje się izraelski reaktor jądrowy.

Podczas trwającej miesiąc wojny między Izraelem a Hezbollahem w 2006 roku na terytorium izraelskie spadły prawie 4 tysiące pocisków rakietowych. Pocisk o największym zasięgu dotarł wtedy na odległość 70 km od granicy z Libanem.

Strona izraelska twierdzi, że "irańscy i syryjscy sponsorzy Hezbollahu" zaopatrują tę organizację w nowe pociski rakietowe, z których wiele może dolecieć do środkowego Izraela. Izraelczycy nie przedstawili jednak dotąd dowodów na poparcie swoich zarzutów.