Kilka tysięcy osób protestowało w czwartek w Pradze przeciw reformom i oszczędnościom centroprawicowego rządu Petra Neczasa. Do akcji zorganizowanej na położonym w centrum miasta Placu Wacława włączyli się przedstawiciele opozycji z Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD). Zbierali podpisy pod petycją przeciw reformie emerytalnej oraz za odwołaniem gabinetu centroprawicy.

Wśród przemawiających pojawił się znany słoweński filozof Slavoj Żiżek, głośny krytyk współczesnego kapitalizmu. Słoweniec uważany jest za duchowego ojca światowego ruchu "oburzonych". Podczas protestów powiewały czerwone flagi z sierpem i młotem oraz portrety Ernesto Che Guevary. Poparcie dla protestu wyraziły czeskie organizacje związkowe.

Obecne zdarzenia, od Egiptu aż po Wall Street, wskazują, że bój się nie skończył, lecz trwa! - ogłosił Żiżek, inspirujący się w swej pracy m.in. marksizmem. Pamiętacie, że w młodości walczyło się o socjalizm z ludzką twarzą, jednak to się nie udało. Działać nie będzie również globalny kapitalizm z ludzką twarzą - podkreślił, odwołując się do historii Czechosłowacji i wydarzeń z 1968 roku.

Żiżek oświadczył też, że demokracja istnieje, ale jedynie dla bogatych. Wzbudził tym wielki aplauz tłumów.

Policja szacuje, że w dniu 22. rocznicy początku "aksamitnej rewolucji" z 1989 roku, obchodzonej w Czechach i na Słowacji jako święto państwowe, zebrało się w Pradze około 4 tysięcy ludzi. Oprócz przeciwników rządu pojawiły się kilkusetosobowe grupy prawicowych ekstremistów oraz skrajnej lewicy. Nie doszło do żadnych incydentów.

Mniejsze demonstracje przeciw reformom rządu Neczasa odbyły się w czwartek także w innych miastach Czech.