Niedawni sprzymierzeńcy z pomarańczowej koalicji zaczęli obrzucać się obelgami. Julia Tymoszenko oskarżyła Wiktora Juszczenkę o szaleństwo. Wcześniej, w sobotę ukraiński przywódca stwierdził, że szefowa rządu dopuściła się zdrady, bo postawiła własne interesy ponad interes państwa.

Również w sobotę prezydent Ukrainy oświadczył, że ministrowie rządu Tymoszenko, którzy wywodzą się z bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona, nie zostaną odwołani. Rząd powinien wykonywać swoje funkcje, nie zważając na wydarzenia, do których doszło w koalicji - podkreślił Juszczenko. Jak zapowiedział, w poniedziałek jego ugrupowanie przystąpi do rozmów o utworzeniu nowego sojuszu parlamentarnego. Zadeklarował, że będą one prowadzone ze wszystkimi siłami reprezentowanymi w Radzie Najwyższej Ukrainy.

Koalicja Bloku Julii Tymoszenko z proprezydenckim blokiem Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona rozpadła się na początku września, gdy ugrupowanie pani premier zawiązało nieoczekiwany sojusz z prorosyjską opozycją i ograniczyło w głosowaniu parlamentarnym kompetencje prezydenta. Komentatorzy ukraińskiej sceny politycznej twierdzą, że ten krok był zemstą Julii Tymoszenko za oskarżenie jej o zdradę stanu. Kancelaria Juszczenki ogłosiła bowiem, że premier nie wypowiada się w sprawie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, licząc na poparcie Moskwy dla jej kandydatury w zbliżających się wyborach prezydenckich.