Dziś ogłoszono wyrok w głośnym procesie Charlesa Taylora przed Międzynarodowym Trybunałem ONZ ds. Sierra Leone. Były prezydent Liberii został skazany na 50 lat więzienia za zbrodnie wojenne popełnione w latach 1991-2001.

Proces 64-letniego obecnie Taylora toczył się od 4 czerwca 2007 do 11 marca 2011 roku. 26 kwietnia bieżącego roku sędziowie trybunału powołanego przez ONZ i Sierra Leone uznali go za winnego zbrodni wojennych.

W swojej ostatniej mowie przed sądem Taylor zaprzeczył wszystkim zarzutom. Przekonywał, że na wojnie w Sierra Leone i bez niego byłyby popełniane zbrodnie. Dodał, że nie tylko nie wywołał konfliktu, ale robił wszystko, by go przerwać, a przede wszystkim zapewnić porządek i bezpieczeństwo w Liberii. Zapewniał też, że padł ofiarą międzynarodowego spisku, wymierzonego w Afrykę i jej przywódców. Wspierając partyzantów w Sierra Leone nie robiłem niczego innego niż Amerykanie w Iraku czy Afganistanie. A jednak to ja staję przed sądem, a im włos z głowy nie spadnie. Mój przypadek powinien stać się przestrogą dla wszystkich przywódców Afryki i świata. Słabi stają się kozłami ofiarnymi, a potężni tego świata mogą mieć prawo za nic. Czas pokaże, który z afrykańskich władców będzie następny - mówił.

Wywołał wojny, w których zginęło pół miliona ludzi

W latach 90. Taylor wywołał wojnę domową w Liberii, a potem przeniósł do sąsiedniego Sierra Leone. Szacuje się, że w obu konfliktach zginęło prawie pół miliona ludzi. W trakcie wojny w Sierra Leone dopuszczono się potwornych zbrodni, z ludożerstwem włącznie.

Sprawiedliwość dosięgła Taylora w 2003 roku, gdy oblężony przez wrogów w stolicy, Monrovii, zgodził się ustąpić ze stanowiska prezydenta i wyjechać z kraju. Trzy lata później został aresztowany i wydany Międzynarodowemu Trybunałowi ds. Sierra Leone.