Odsunięcie Borisa Johnsona od władzy to nieprzyjemne, ale konieczne zajęcie, coś w rodzaju naprawy kanalizacji - powiedział były główny doradca brytyjskiego premiera Dominic Cummings w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla amerykańskiego magazynu "New York".

Cummings pośrednio przyznał, że to on stoi za przeciekami do mediów na temat imprez i nieformalnych spotkań towarzyskich na Downing Street w czasie restrykcji covidowych. W efekcie tych publikacji pozycja Johnsona osłabła na tyle, że prawdopodobne jest, iż posłowie jego Partii Konserwatywnej będą głosować nad odsunięciem go z funkcji lidera.

Jak mówił Cummings, charyzmatyczny Johnson był potrzebny, by doprowadzić do brexitu i pokonać lewicowego lidera Partii Pracy w wyborach w 2019 r. Ale po tym, jaki jest sens, żeby on i Carrie po prostu się tam szwendali, psuli wszystko dookoła i nie wykonywali pracy prawidłowo? - pytał.

Powiedział, że zaczął tracić złudzenia co do Johnsona, gdy głównym zmartwieniem dla premiera stało się to, czy Big Ben będzie bił w momencie zakończenia okresu przejściowego po brexicie i co na ten temat będą pisać media. Siedziałem w Numerze 10 (Downing Street 10, czyli siedziba premiera - PAP) z Borisem, a ten kompletny bełkocze coś na temat: "Czy Big Ben będzie bił z powodu brexitu 31 stycznia?" I tak w kółko, dzień w dzień. W końcu mówię do niego: "Kogo to obchodzi? O czym ty mówisz? Dlaczego bełkoczesz o Big Benie? To zupełnie niedorzeczne. Wygraliśmy wybory kilka tygodni temu. Mamy większość 80 miejsc. Jesteś w tym miejscu tylko dlatego, że przez sześć miesięcy mieliśmy plan, który skupiał się na kraju, a nie na głupich mediach" - opowiada Cummings.


"Jedyną rzeczą, która go naprawdę interesowała, było przeglądanie map"

Uważa, że jego praca polega tylko na codziennym paplaniu w mediach - mówi Cummings i wyjaśnia, że idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby Johnson zrozumiał, iż powinien zająć się tylko tym, a faktyczne rządzenie powinien przekazać komuś innemu. Dodaje, że Johnson myśli o sobie na sposób rzymskich cesarzy. Jedyną rzeczą, która go naprawdę interesowała - którą był autentycznie podekscytowany - było przeglądanie map. Gdzie mógłby zarządzić budowę czegoś. Myślał: "Zapewnię pieniądze, za które zostanie zbudowany dworzec kolejowy w Birmingham". Albo cokolwiek innego. "I to będzie moim pomnikiem, a ludzie będą pamiętać o mnie po mojej śmierci, jak o rzymskich cesarzach" - relacjonuje były doradca Johnsona.

Odniósł się też do Carrie Johnson i jej dużego wpływu na męża, na co już wcześniej zwróciły uwagę media. Ona jest bardzo stanowcza, a on nie ma jaj, żeby jej powiedzieć: "Słuchaj, ja jestem premierem i to jest to, co zamierzam zrobić". Ona myśli, że rozumie całą masę rzeczy na temat polityki, komunikacji i czego tam jeszcze. Nie rozumie - powiedział Cummings.

Cummings po tym, jak w listopadzie 2020 r. został zmuszony do odejścia z pracy na Downing Street, stał się zawziętym krytykiem Johnsona. Jak się uważa, przyczyną jego odejścia było to, że on i jego zaufani ludzie przegrali wewnętrzną walkę o wpływy na Downing Street z Carrie Johnson i ludźmi, których ona ściągnęła do pracy.