Nowe fakty w sprawie napaści na kierowcę PE, który czekał pod hotelem, w którym zatrzymała się eurodeputowana Beata Kempa. Dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon dotarła do świadka incydentu, który złożył zeznania na policji.

Z informacji świadka wynika, że incydent był "zwykłą" szarpaniną o stłuczkę, które niestety zdarzają się tak w Belgii, jak i w Polsce. Według świadka, Beata Kempa przebywała przez cały czas w hotelu. Jadła śniadanie. Gdy zauważyła sytuację - stała przy recepcji - mówi świadek.

Według niego to nie na prośbę Kempy wezwano policję. Po mundurowych zadzwoniła recepcjonistka hotelu. Świadek, z którym rozmawiała dziennikarka RMF FM, relacjonował, że to młodzi mężczyźni - będący wyraźnie pod wpływem alkoholu - zaatakowali słownie i szarpali kierowcę limuzyny, który czekał na Kempę. Poszło o to, że ich zdaniem kierowca europarlamentu przy parkowaniu uderzył w ich auto.

Mężczyźni byli pijani, prawdopodobnie wyszli po całonocnej imprezie. Samochód z kierowcą w środku był zaparkowany przed autem tych osobników. Gdy go zobaczyli, to powiedzieli kierowcy, że stuknął w ich auto. Kierowca próbował zachować spokój, ale oni zaczęli go atakować werbalnie. Ciągnęli go za koszulę, ale go nie bili - opowiada  świadek. Jego zdaniem kierowca nie został zraniony. Była to raczej szarpanina, a nie bijatyka - mówi. Samochód mężczyzn miał francuską rejestrację. Sytuacje próbował uspokoić inny kierowca. Zeznania przed policjantami składali tylko dwaj poszkodowani kierowcy oraz recepcjonistka hotelu.

Belgijska prokuratura: Incydent nie miał związku z Beatą Kempą

Rzeczniczka belgijskiej prokuratury Magali Jeumont przekazała dziennikarce RMF FM, że trwa dochodzenie w sprawie ustalenia dokładnych okoliczności napaści na kierowcę Parlamentu Europejskiego. Potwierdziła, że sprawa nie dotyczy polskiej eurodeputowanej.

Z kolei serwis prasowy PE przekazał nam, że sprawa napaści na kierowcę nie świadczy o braku bezpieczeństwa w dzielnicy europejskiej, bo "do incydentu doszło w centrum Brukseli a nie w pobliżu budynków instytucji europejskich".

Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, władze PE są zdziwione doniesieniami, jakoby dzielnica europejska była niebezpieczna. "Władze belgijskie utrzymują stałą obecność policji i wojska wokół budynków PE w formie mobilnych patroli"- napisano w oświadczeniu przesłanym Katarzynie Szymańskiej-Borginon.

Jak ustaliliśmy, Beata Kempa zatrzymała się w 3-gwiazdkowym hotelu w wielokulturowej brukselskiej dzielnicy Ixelles. Jak sprawdziła nasza dziennikarka, europosłanka zatrzymała się w tym hotelu, ponieważ może się tam porozumieć po polsku. Hotel prowadzony jest przez Polkę. W dodatku za pokój płaci się około 100 euro.

Warto przypomnieć, że każdy eurodeputowany otrzymuje dietę ponad 300 euro dziennie na hotel (czyli 6 tys. euro miesięcznie), oprócz tego ma pensję w wysokości 6,2 tys. euro, czyli około 26 tys. zł.