Po Ukrainie szykuje się kolejny spektakularny spór gazowy. Tym razem Bułgaria odrzuca propozycje podwyżek cen gazu i zmiany zasad jego tranzytu, przedstawione przez rosyjski Gazprom.

Bułgarski minister gospodarki i energetyki argumentuje, że wciąż obowiązuje umowa, która miała być ważna do 2010 roku. Sofia nie zgadza się na renegocjację ustaleń ani dotyczących cen błękitnego paliwa, ani warunków jego tranzytu do Turcji, Grecji i Macedonii.

Obowiązująca od 8 lat umowa ustala cenę gazu poniżej poziomu rynkowego, a w zamian za to przewiduje gwarancje dla tranzytu surowca. Teraz jednak rosyjski koncern chce zmiany zasad – stawki za gaz mają wzrosnąć, a za tranzyt Gazprom chce płacić gotówką.

Od początku roku Europa żyła rosyjsko-ukraińskim sporem gazowym. Poszło o niemal pięciokrotne podwyżki cen gazu, których od Kijowa zażądał Gazprom. W obliczu braku porozumienia koncern zakręcił kurek z gazem. Gdy jednak doszło do zakłóceń w dostawach surowca dla innych europejskich odbiorców, obie strony uzgodniły kompromis – powstanie wspólna firma, która ma zaspokoić żądania obu stron. Analitycy jednak oceniają porozumienie jako polityczne zwycięstwo Ukrainy.