W ataku nożownika w Trappes na przedmieściach Paryża zginęły dwie osoby - matka i siostra napastnika - a jedna została poważnie ranna. Sprawcę zastrzeliła policja. Jak podał szef resortu spraw wewnętrznych Gerard Collomb, sprawa nie jest na razie traktowana jako akt terroru.

Według źródeł we francuskiej policji uzbrojony w nóż mężczyzna zaatakował ludzi na ulicy, zabijając dwie osoby, po czym zabarykadował się w pawilonie. Następnie wyszedł z pomieszczenia i ruszył w kierunku funkcjonariuszy policji, grożąc im. Wówczas policjanci oddali strzały.

Odpowiedzialność za czwartkowy atak wzięło na siebie dżihadystyczne Państwo Islamskie. Minister Collomb podkreślił jendak, że atak z Trappes nie jest na razie traktowany jako akt terroru. Dodał również, że napastnik miał poważne problemy z psychiką.

Szef resortu spraw wewnętrznych poinformował ponadto, że osoba, która odniosła rany w ataku, nie była spokrewniona z napastnikiem.

Wcześniej francuska telewizja BFM TV podawała, że sprawca ataku krzyczał "Allahu akbar" (Bóg jest wielki), jednak tej informacji nie potwierdziły francuskie władze. Na razie policja wciąż bada, jaka był motyw działania sprawcy i bierze pod uwagę wątek ewentualnej kłótni rodzinnej.

Według BFM TV napastnik urodził się w 1982 roku, a od 2016 roku był obserwowany przez francuskie służby ze względu na wychwalanie terroryzmu. Informacje te przekazała również AFP, powołując się na źródła bliskie śledztwa.

Do ataku doszło w 30-tysięcznym Trappes, leżącym ok. 30 kilometrów na południowy zachód od centrum stolicy Francji.