​W Barcelonie utworzono ochotnicze oddziały do walki z licznymi w tym mieście kieszonkowcami. Złożone z mieszkańców stolicy Katalonii siły patrolują główne ulice miasta oraz stacje metra.

Z szacunków ratusza w Barcelonie wynika, że w ostatnich miesiącach na ulicach pojawiło się kilkudziesięciu wolontariuszy ubranych w paramilitarne stroje organizacji Guardian Angels (Aniołowie Stróże). Jednostka ta działa na wzór nowojorskich oddziałów ochotniczych walczących z ulicznymi złodziejami.

Według członków samozwańczych oddziałów, na których powołuje się dziennik "El Pais", w skład Guardian Angels wchodzi już ponad 50 osób. Ubrani w czerwone berety patrolują głównie najbardziej popularne wśród turystów części miasta.

Inną ochotniczą formacją jest Patrulla Ciudadana (Patrol Obywatelski), która również liczy kilkudziesięciu członków. Działają oni w podobny sposób jak aktywiści z Guardian Angels: grupą otaczają poszczególnych złodziei i ostrzegają przed nimi przechodniów. Często używają też transparentów w kilku językach z napisem "Uwaga, kieszonkowiec!".

Rzecznik prasowy katalońskiej policji Xavier Porcuna poinformował, że funkcjonariusze mają coraz więcej kłopotów z członkami ochotniczych straży walczących z kieszonkowcami. Jego zdaniem tego typu samozwańcze patrole nie wnoszą nic dobrego do walki z przestępczością, a często powodują poczucie zagrożenia. Dodał też, że służby używają metod na granicy prawa.

Innego zdania jest Eliana Guerrero z Patrolu Obywatelskiego, według której członkowie organizacji realizują "bezinteresownie potrzebną miastu misję".

W odwiedzanej co roku przez ok. 16 mln turystów Barcelonie systematycznie przybywa kradzieży z użyciem przemocy czy groźbami jej użycia. Z danych katalońskiej policji wynika, że od stycznia do lipca 2019 roku liczba napaści ulicznych, w trakcie których grożono przemocą, wzrosła o 30 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2018 roku.