Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić nominował premier Anę Brnabić na kolejną kadencję i powierzył jej misję utworzenia nowego gabinetu; Brnabić kieruje pracami rządu od 2017 roku - poinformowała agencja Reutera.

Premier będzie musiała wypełniać swoje obowiązki w trudnych czasach, gdy (w Ukrainie - przyp. red.) trwa wojna, poważnymi wyzwaniami pozostają inflacja i kryzys energetyczny, a w nieuznawanym przez Belgrad Kosowie narasta ryzyko eskalacji konfliktu - podkreślił Vuczić, cytowany przez Reutersa. Jak jednak zapewnił, ma do Brnabić "bezgraniczne zaufanie".

Serbska Partia Postępowa (SNS) zdecydowanie wygrała przedterminowe wybory parlamentarne w Serbii, które odbyły się na początku kwietnia. Ugrupowanie prezydenta Aleksandara Vuczicia uzyskało 44 proc. głosów, wyprzedzając opozycyjną koalicję Zjednoczona Serbia o 30 punktów procentowych. Oficjalne ogłoszenie wyników opóźniły jednak nieprawidłowości w głosowaniu w jednym z lokali wyborczych, co uniemożliwiało zwołanie parlamentu.

Jednym z jej głównych zadań nowego rządu na arenie międzynarodowej będzie zrównoważenie kandydatury Serbii do członkostwa w Unii Europejskiej, która jest największym partnerem handlowym Belgradu, z dążeniem na zachowania współpracy z Rosją i Chinami. Serbia jest niemal całkowicie zależna od rosyjskiego gazu i kupuje od Moskwy uzbrojenie, natomiast Chiny pozostają głównym inwestorem w kraju - czytamy w komunikacie Reutersa.

Władze w Belgradzie potępiły na forum ONZ inwazję Rosji na Ukrainę, lecz konsekwentnie odmawiają przyłączenia się do zachodnich sankcji przeciwko Moskwie.

Konflikt Serbii i Kosowa

Serbia utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii NATO w 1999 roku i nie uznaje ogłoszonej w 2008 roku niepodległości swojej byłej prowincji. Rozpoczęty w 2013 roku dialog nie przyniósł dotąd znaczącego porozumienia.

Na przełomie lipca i sierpnia na północy Kosowa, zamieszkanej przez mniejszość serbską, doszło do krótkotrwałych protestów w związku z zapowiadaną przez Prisztinę koniecznością wymiany tablic rejestracyjnych samochodów z serbskich na kosowskie. W ocenie premiera Kosowa Albina Kurtiego incydenty zostały zorganizowane przez Belgrad przy wsparciu Moskwy.