Przebywający z wizytą w Afryce prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush powiedział, że rezygnacja Fidela Castro to początek wielkich zmian i droga do wolnych i uczciwych wyborów. Ameryka chce pomóc Kubańczykom – zadeklarował Bush. Stany Zjednoczone zapowiedziały jednak, że nie mają zamiaru znosić embarga ekonomicznego, obowiązującego wobec Kuby od dziesięcioleci.

[raport:132095]

Prezydent USA wezwał społeczność międzynarodową, by pomogła Kubańczykom w powoływaniu instytucji niezbędnych w systemie demokratycznym. Mówił, że zmiana władzy powinna doprowadzić Kubę do wolnych i sprawiedliwych wyborów. Stany Zjednoczone są gotowe pomóc mieszkańcom wyspy w zrozumieniu "błogosławieństwa wolności" - zaznaczył amerykański prezydent.

W Stanach Zjednoczonych żyje liczna mniejszość kubańska. To potężny elektorat. Stan Floryda, a zwłaszcza miasto Miami, nazywane jest nawet Małą Hawaną ze względu na liczbę mieszkających tam Kubańczyków. Sytuacja na Kubie może być teraz jednym z głównych tematów w kampanii prezydenckiej.

Na pewno pojawi się problem przyszłej polityki wobec Kuby. Republikanie są zwolennikami twardych rozmów i sankcji wobec wszystkich reżimów. Hilary Clinton bliżej jest do Republikanów, natomiast Barack Obama deklarował, że gotów jest rozmawiać z każdym, nawet z dyktatorami. Jest zwolennikiem bardziej ugodowej polityki. Teraz pytanie co dalej w relacjach z Kubą będzie padało często.

Amerykanie nie spodziewają się szybkich i radykalnych zmian w stosunkach z Kubą. W USA pojawiają się teorie, że być może Kuba w przyszłości zechce pójść drogą Rosji i Chin, czyli pozornie otworzyć się na Zachód (wpuścić zagranicznych inwestorów i turystów, a jednocześnie trzymać opozycyjnych działaczy w więzieniach i dbać o jedynie słuszną prawdę w mediach). Posłuchaj relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF FM Łukasza Wysockiego:

Po blisko 50 latach u władzy Castro zrezygnował we wtorek z funkcji przewodniczącego Rady Państwa, o czym sam poinformował na łamach elektronicznego wydania dziennika "Granma".