Mija 35 lat od tragicznych wydarzeń w Monachium. 5 września 1972 roku do kwatery sportowców izraelskich w wiosce olimpijskiej przy Connollystrasse 31 w Monachium wdarli się członkowie palestyńskiej organizacji "Czarny Wrzesień". W wyniku nieudolnej akcji władz Niemiec zginęło 11 osób.

Grupa Palestyńczyków wdarła się przez mur do wioski olimpijskiej około godziny 4 nad ranem. Ponieważ byli ubrani w dresy, nikt nie zwrócił na nich uwagi. Zamachowcy weszli do budynku zamieszkiwanego przez izraelskich sportowców, których wzięli za zakładników. Domagali się uwolnienia Palestyńczyków, przetrzymywanych w Izraelu. Po nieudanej akcji policjantów zostało zabitych 11 sportowców izraelskich, 5 terrorystów oraz jeden niemiecki policjant.

Dziś wiadomo, że niemieckie służby bezpieczeństwa nie były w stanie poradzić sobie z terrorem podczas olimpiady. Odpowiedzialni za akcję całkowicie stracili kontrolę nad sytuacją - mówi Sebastian Denhard, autor jednego z filmów dokumentalnych na temat tragicznych wydarzeń podczas olimpiady w Monachium.

W tym czasie w Niemczech w ogóle nie było jednostek wyszkolonych na wypadek akcji terrorystycznych. Dlatego też nie udało się opanować sytuacji i uwolnić izraelskich sportowców. Dopiero po olimpiadzie niemieckie władze zdecydowały się na utworzenie jednostek specjalnych GSG9 - dodaje Denhard. Co ciekawe, żołnierze byli szkoleni pod okiem izraelskich służb antyterrorystycznych. Te doświadczenia wykorzystane zostały w późniejszej walce z inną organizacją terrorystyczną, Frakcją Czerwonej Armii, która w latach 70. sterroryzowała Niemcy. Korespondent RMF FM, Eli Barbur sprawdzał na ulicach Tel Awiwu, czy Izraelczycy pamiętają o tych wydarzeniach: