Czternaście osób zginęło w pożarze prywatnego ośrodka odwykowego dla narkomanów w peruwiańskim mieście Choisica, położonym niedaleko stolicy kraju Limy. Ofiary nie mogły wydostać się z zamkniętych pomieszczeń.

Jedyna osoba, która przeżyła pożar,39-letni Luis Zevallos, wyskoczył z drugiego piętra budynku po tym, jak wewnątrz pojawiły się płomienie. Jak powiedział jego brat Jose, mężczyzna doznał tylko niegroźnych obrażeń. Jego przyjaciele bali się (wyskoczyć) i pozostali wewnątrz - dodał.

Pożar zaskoczył pensjonariuszy i personel ośrodka we śnie, bowiem wybuchł w niedzielę o godzinie 4 nad ranem. Dotychczas nie ustalono, co było jego przyczyną.

Dowodzący akcją ratowniczą strażaków Fernando Campos przyznał, że była ona utrudniona przez pozamykane drzwi i zakratowane okna.

Był to już drugi tego rodzaju pożar w Peru w ostatnich miesiącach. Pod koniec stycznia w pożarze podobnego ośrodka w Limie zginęło 29 osób.

Za mało miejsc dla narkomanów

Zdaniem władz, podstawowy problem polega na tym, że państwo nie dysponuje wystarczającą ilością miejsc dla leczenia narkomanów. Powstające prywatne ośrodki są więc zazwyczaj przepełnione i nie spełniają wymagań stawianych ośrodkom państwowym. Często ich właściciele nie zatrudniają w nich lekarzy i psychologów.

Mamy tylko 700 łóżek dla około 100 tysięcy ludzi uzależnionych od narkotyków i tu leży źródło problemu - twierdzi Carmen Masias, kierująca programem walki z narkomanią w rządzie Peru.