31 osób zginęło w pożarach lasów w europejskiej części Rosji. Ogień ogarnął już ponad 120 tys. hektarów lasów. Płoną też torfowiska. Do walki z żywiołem włączyło się wojsko. Najpoważniejsza jest sytuacja w Tatarstanie, Mordowii, a także w obwodach - niżnonowogrodzkim, woroneskim, samarskim, riazańskim, władimirskim i moskiewskim.

Szalejące od początku lipca pożary, których przyczyną są ekstremalne upały, zniszczyły ponad 1500 domów, głównie drewnianych na wsiach. Tysiące ludzi straciły dach nad głową.

Według Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, w pożarach ucierpiało już co najmniej 100 miejscowości w 10 regionach. Ponad 200 jest zagrożonych. W niektórych miejscach ogień rozprzestrzenia się w tempie 100 metrów na minutę.

W sobotę w Togliatti (d. Stawropolu nad Wołgą), w obwodzie samarskim, ewakuowano 2,5 tys. mieszkańców, w tym 2 tys. dzieci. Całe miasto spowite jest dymem. W Togliatti znajduje się fabryka samochodów AwtoWAZ produkująca popularne Łady.

W obwodzie niżnonowogrodzkim lotnictwo stara nie dopuścić, by pożar zagroził Instytutowi Fizyki Eksperymentalnej w Sarowie. Placówka ta zajmuje się badaniami nad bronią jądrową.

W obwodzie riazańskim płonie rezerwat biosferyczny nad Oką.

Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że z żywiołem walczy 240 tys. osób. Mają one do dyspozycji 25 tys. pojazdów strażackich oraz 226 samolotów i helikopterów gaśniczych. Do walki z pożarami włączyły się wyspecjalizowane jednostki wojskowe.

Premier Władimir Putin określił sytuację jako poważną. Ocenił, że nie wszędzie zrobiono wszystko, co było możliwe, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia. Nakazał też gubernatorom, aby w niedzielę udali się do miejscowości, w których żywioł uczynił największe spustoszenie.

Ani ogień, ani wiatr nie ma dni wolnych - oświadczył podczas narady w Moskwie.