Stan kota, maltretowanego przez trzyletnie dziecko, jest stabilny. Pozostałe zwierzęta, które trafiły do nas od tych samych właścicieli, są przerażone. Reagują strachem na widok człowieka - mówi reporterowi RMF FM lekarz weterynarii Malwina Czerwiecka z krakowskiego schroniska, do którego trafiły zwierzęta. Film "kot kaskader", na którym widać, jak trzylatek dusi kota i rzuca nim o ściany, wstrząsnął tysiącami internautów w Polsce i na świecie.

Policja odnalazła autora filmu, którym okazał się 15-letni brat chłopczyka. Chłopak został już przesłuchany, zeznawał w obecności rodziców. Materiały z policji zostaną natomiast przesłane do prokuratury w Gdyni, a następnie trafią do Krakowa, prawdopodobnie do sądu rodzinnego, który zajmie się sprawą.

Kota przewieziono do krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Kot trafił do nas wczoraj wieczorem. Razem z nim od tych samych właścicieli przyjechały do nas trzy inne koty i dwa psy. W tym momencie jego stan jest stabilny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Teraz będzie przechodził kwarantannę i będziemy obserwować czy nie wystąpią jakieś dalsze skutki obrażeń i urazów. Wszystkie zwierzęta będą teraz podlegać szczegółowej diagnostyce i badaniu. Pozostałe zwierzęta są w dobrym stanie, wiele do życzenia pozostawia jednak ich stan psychiczny - są przerażone, reagują strachem na widok człowieka, boją się podejść. Myślę, że to jest w tym momencie główny problem - mówi naszemu reporterowi lekarz weterynarii Malwina Czerwiecka.

W schronisku dosyć często mamy do czynienia z maltretowanymi zwierzętami, natomiast w tym przypadku było to szczególne okrucieństwo, ponieważ nad kotem znęcało się dziecko. Przeważnie zwierzęta, które do nas trafiają, to ofiary przemocy ze strony osób dorosłych. Zdarza się, że osób pod wpływem alkoholu, ale nie dzieci i nie tak małych. Odbieramy wiele sygnałów od osób zainteresowanych adopcją tego kota, ale w tym momencie nie jest to możliwe. Wszelkimi sprawami związanymi z adopcją zajmuje się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i to ono zdecyduje kiedy zwierzęta będą mogły trafić do nowych domów - dodaje weterynarz.