Jaser Arafat przywódca Palestyński przyleciał dzisiaj do Waszyngtonu, gdzie będzie rozmawiał z prezydentem Billem Clintonem.

Będzie to już kolejna amerykańska próba zażegnania kryzysu na Bliskim Wschodzie. W krwawych zamieszkach izraelsko-palestyńskich, które trwają już od sześciu tygodni, zginęło ponad 180 osób. Tylko wczoraj zginęło kolejne 7 osób.

Wszystko wskazuje na to, że podczas rozmów z Clintonem Arafat będzie się domagał rozmieszczenia międzynarodowych sił pokojowych na terenach Palestyńskich. Takiemu rozwiązaniu zdecydowanie sprzeciwia się Izrael. Także Clinton już wcześniej deklarował, iż jest zasadniczo przeciwny tej idei. Uważa bowiem, że strony powinny skoncentrować się na położeniu kresu fali przemocy i powrócić do stołu rokowań pokojowych. Obecność sił międzynarodowych jak uważa administracja USA w niczym nie zmieni obecnej sytuacji, jeśli strony nie udowodnią swej dobrej woli, stosując się do porozumień, zawartych w październiku w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk.

Izraelski premier Ehud Barak również będzie rozmawiał z prezydentem Clintonem, jednak dopiero w niedzielę.

10:10