Sejmowa komisja nie zgodziła się na wnioski opozycji o odrzucenie w całości projektu PiS zmian w Kodeksie wyborczym oraz o odroczenie prac komisji. Opozycja domagała się też m.in. wysłuchania publicznego, przedstawienia opinii konstytucjonalistów oraz stanowiska rządu ws. zmian w prawie wyborczym. Część zmian negatywnie ocenił Związek Miast Polskich.

Sejmowa komisja nie zgodziła się na wnioski opozycji o odrzucenie w całości projektu PiS zmian w Kodeksie wyborczym oraz o odroczenie prac komisji. Opozycja domagała się też m.in. wysłuchania publicznego, przedstawienia opinii konstytucjonalistów oraz stanowiska rządu ws. zmian w prawie wyborczym. Część zmian negatywnie ocenił Związek Miast Polskich.
Posiedzenie sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do spraw rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego /Paweł Supernak /PAP

Komisja nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego rozpoczęła dziś rozpatrywanie projektu PiS zmian w Kodeksie wyborczym.

Najpierw komisja odrzuciła wnioski o odroczenie o 14 dni prac komisji, potem odrzucono wniosek o przerwę. Posłowie nie zgodzili się też na odrzucenie projektu w całości. Komisja odrzuciła też kilka wniosków ws. przeprowadzenia wysłuchania publicznego projektu.

Komisja poparła natomiast wniosek PiS, aby w pierwszej kolejności procedować projekt PiS zmian w Kodeksie wyborczym, a potem projekt klubu Kukiz'15.

Wniosek o odrzucenie projektu PiS złożył poseł PO Waldy Dzikowski, przyłączyli się do niego później inni posłowie opozycji m.in. Piotr Zgorzelski z PSL.

Dzikowski argumentował, że projekt PiS prowadzi do mieszania porządków prawnych, ponieważ zawiera zmiany dotyczące ustroju samorządów, zmiany w całym Kodeksie wyborczym oraz w funkcjonowaniu PKW. Według posła PO projekt PiS doprowadzi do eliminacji małych oraz średnich komitetów wyborczych, a także do wykluczenia z wyborów wielu organizacji samorządowych.

Marcin Kierwiński (PO) argumentował, że Biuro Analiz Sejmowych powinno wypowiedzieć się, czy projekt PiS nie łamie konstytucji. Zauważył też, że PiS chce wprowadzić zmiany na rok przed wyborami samorządowymi. Zgorzelski dodał, że wniesienie propozycji zmian jako projektu poselskiego uniemożliwiło konsultacje społeczne. Zdaniem posła PSL głos powinny zabrać też instytucje państwa, swoje stanowisko powinien przedstawić także rząd.

Marek Sowa (Nowoczesna) poparł wnioski PO o odroczenie prac nad projektem. Państwa intencją jest to, że wy chcecie tym projektem zmian w kodeksie wyborczym ustawić przyszłoroczne wybory samorządowe. To jest główny cel i intencja, jaka wam przyświeca - podkreślił Sowa.

Marcin Horała (PiS) złożył wniosek przeciwny do posłów opozycji. Jak argumentował, organizacje miały 14 dni na zgłoszenie opinii. Dodał, że cały czas toczy się debata publiczna ws. propozycji PiS. Łukasz Schreiber (PiS) przekonywał, że zarzuty o niekonstytucyjności zapisów projektu są nieuzasadnione. Sądzę, że nie powinny być formułowane tego rodzaju wnioski - zaznaczył poseł PiS. Przypomniał, że o zgodności ustaw z konstytucją decyduje Trybunał Konstytucyjny.

Schreiber odniósł się też do zarzutu, że nowela zmian w Kodeksie wyborczym jest projektem poselskim. W poprzednich kadencjach, kiedy mieliśmy ośmiokrotnie do czynienia najpierw z uchwaleniem, a później z nowelizacją Kodeksu wyborczego, nigdy ten projekt nie był rządowy i nie wzbudzało to emocji - przekonywał poseł PiS.

Jak zauważył, zmiany to "propozycja bazowa do dyskusji", której celem jest "ujednolicenie sytuacji, z którą obecnie mamy do czynienia". Trudno zrozumieć, czemu miałaby być zamachem na samorządność propozycja, która ujednolica sytuację i wszędzie proponuje wybór od 3 do 7 radnych w każdym z okręgów na wszystkich szczeblach? - pytał. Według Schreibera takie rozwiązaniem ma zapobiec "rożnego rodzaju machinacjom".

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich przekazał, że ZMP przyjął negatywne stanowisko wobec projektowanych zmian "wskazujące na niekonstytucyjność pewnych zapisów oraz na to, że osłabia się udział obywateli w życiu publicznym". Wyraził poparcie w imieniu Związku dla wniosków opozycji o wysłuchanie publiczne nad projektem.

Posłowie opozycji chcieli dopuszczenia samorządowców, którzy są na terenie Sejmu do uczestniczenia w obradach komisji oraz zmiany sali na większą. Pozytywnie o projekcie PiS i zmianach w Kodeksie wyborczym wypowiedzieli się przedstawiciele Ruchu Kontroli Wyborów. 

"Zmiana ta oznacza zmniejszenie, a nie zwiększenie udziału i wpływu obywateli na życie publiczne"

Maciej Wójcik ze Związku Miast Polskich na posiedzeniu sejmowej komisji powiedział, że projekt wbrew swojej nazwie w kilku ważnych punktach oznacza zmniejszenie udziału obywateli w społeczności lokalnej oraz osłabienie organów przedstawicielskich.

Negatywnie opiniujemy odebranie gminom, tj. społecznościom lokalnym, prawa określania okręgów wyborczych. Zmiana ta oznacza zmniejszenie, a nie zwiększenie udziału i wpływu obywateli na życie publiczne - ocenił Wójcik. Jesteśmy zawsze przeciwni temu, aby ktoś za nas decydował, wiedział lepiej i decydował za nas, czyli wspólnoty samorządowe - podkreślił.

ZMP negatywnie zaopiniował też ograniczenie prawa udziału obywateli w składzie komisji wyborczych. Zmiana ta oznacza ograniczenie udziału przedstawicielskiego w komisjach wyborczych do członków partii politycznych - zauważył Wójcik.

Związek podziela także zastrzeżenia PKW, która sygnalizuje zagrożenie destabilizacji procesu wyborów. Potwierdzają to analizy przeprowadzone w urzędach miast - zaznaczył Wójcik.

Jak dodał, ZMP stanowczo odrzuca dwie zasadnicze zmiany w przepisach wyborczych: całkowitą likwidację JOW-ów nawet w małych gminach. Według Wójcika doprowadzi to do upartyjnienia lokalnego życia publicznego.

Ponadto ZMP sprzeciwia się umożliwienia kandydowania do rady gminy osobom niezamieszkałym na jej terenie. Zniszczy to podmiotowość społeczności lokalnej - przekonywał Wójcik. Obie te zmiany oznaczają zmniejszenie wpływu obywateli na funkcjonowanie rady gminy - podkreślił.

Związek negatywnie zaopiniował także ograniczenie liczby kadencji wójta i burmistrza; ta propozycja jest niezgodna z konstytucją - dodał przedstawiciel ZMP. Zapowiedział, że Związek będzie zgłaszać swoje uwagi w procesie legislacyjnym.

Prezydent Nowej Soli, członek zarządu Związku Miast Polskich Wadim Tyszkiewicz powiedział, że pierwszy raz jest na takiej komisji i na "lekcji demokracji, która się tutaj odbywa". Jest to dla mnie bolesna lekcja, mam wrażenie, że jednak polityka partyjna ma zdecydowanie przewagę nad interesem społecznym - ocenił Tyszkiewicz.

Poinformował, że dla strony samorządowej nie do przyjęcia jest tryb procedowania zmian, czyli wniesienie propozycji nowych przepisów jako projektu poselskiego. Zrobiliście to państwo celowo, żeby ominąć konsultacje społeczne - powiedział do przedstawicieli PiS Tyszkiewicz.

Dodał, że opinie Związku Miast Polskich, Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Samorządowych czy Związku Gmin Wiejskich są druzgoczące dla propozycji zmian w Kodeksie Wyborczym.

Według naszej opinii przy tym procedowaniu i tym czasie, który został do wyborów, wybory będą sparaliżowane, a jak jeszcze wprowadzicie partyjnych komisarzy, do których będą przypisani sygnaliści, którzy będą donosić, kto, gdzie wybory fałszuje, doprowadzicie państwo do tego, że będzie paraliż państwa i samorządu - powiedział Tyszkiewicz. Ocenił, że proponowane zmiany w ordynacji wyborczej są niekonstytucyjne.

Szefowa KBW odpiera zarzuty o sfałszowanie wyborów

 

Podczas obrad przedstawicielka Ruchu Kontroli Wyborów sugerowała, że ostatnie wybory samorządowe w 2014 roku mogły zostać sfałszowane.

Nie zgodzę się na twierdzenie, że wybory w 2014 roku zostały sfałszowane" - oświadczyła szefowa KBW Beata Tokaj. Przekazała, że do Sądów Okręgowych wpłynęło wówczas z całego kraju 1472 protesty wyborcze, z których 53 zostały uwzględnione. Przypomnę, Że było ponad 39 tys. okręgów wyborczych - dodała.

Według Tokaj nieprawdą jest zarzut, jakoby PKW i KBW nie pozwalały mężom zaufania obserwować swoich prac podczas ostatnich wyborów samorządowych. Chcę kategorycznie powiedzieć, że to jest kłamstwo - oświadczyła. Dodała, że obserwatorzy byli obecni również przy wyborach w 2015 roku. Jak podała, nie zostały wówczas wniesione z ich strony żadne uwagi do protokołu.

Zaznaczyła, że jedyne zgłoszone uwagi dotyczyły "spraw organizacyjnych, a nie weryfikacji wyników głosowania". Tokaj podkreśliła, że dymisja członków PKW po wyborach samorządowych w 2014 roku była "honorowa" i wzięła się z ujawnionych błędów w systemie informatycznym.

PKW uznała w całym swoim profesjonalizmie, nie, że źle przeprowadziła głosowanie. Tam nie zadziałał system informatyczny. Dlatego PKW podała się do dymisji, bo stwierdziła, że niewłaściwie przeprowadziła te wybory obiecując, że wyniki będą we wtorek, a były po blisko dwóch tygodniach - tłumaczyła Tokaj.

Jak poinformowała przewodnicząca Komisji Anna Milczanowska (PiS), wbrew pierwotnemu harmonogramowi, kolejne posiedzenie komisji odbędzie się w czwartek, a nie jak zapowiadano - w środę. Zmianę uzasadniła tym, że konieczny jest czas, na złożenie poprawek do projektu ustawy.

(mpw)